Ministerstwo Środowiska nie chce dopuścić do całkowitego usunięcia dzików z Podlasia. Jego rzeczniczka, Katarzyna Pliszczyńska tłumaczy, że to mogłoby stworzyć jeszcze większe problemy. Sztuczne stworzenie niszy wolnej od dzików nie ograniczyłoby ich migracji w to miejsce. Niewykluczone, że nowe zwierzęta, które przybywają ze wschodu, są w większym stopniu zarażone wirusem niż te, które występują obecnie.



Reklama

Całkowita likwidacja wirusa ASF u dzikiej zwierzyny jest praktycznie niemożliwa - dodaje zastępca głównego lekarza weterynarii. Krzysztof Jażdżewski wyjaśnia, że nie da się kontrolować każdego zwierzęcia przemieszczającego się po lasach.



Na zwiększenie odstrzału o kolejne 500 sztuk zdecydował się podlaski samorząd. Przeznaczy na ten cel 200 tysięcy złotych z własnych środków. Liczy też na większe zaangażowanie ze strony resortów: środowiska i rolnictwa. Te już zapowiedziały, że nie przeznaczą kolejnych funduszy na walkę z ASF. Sejmik Podlasia prosił o 4,8 miliona złotych.



Jak dotąd, wirus trzykrotnie przeniósł się z dzików na stada trzody chlewnej. Występowanie choroby znacznie ogranicza możliwość eksportu mięsa wieprzowego z Polski. Duże rynki poza Unią Europejską, na przykład Chiny czy Rosja, nie uznają w stosunku do Polski tak zwanej regionalizacji. Embargo nałożone jest na cały kraj, a nie obszar, na którym faktycznie stwierdzono pomór.



Na terenie Podlasia żyje około 15 tysięcy dzików.