Przedstawiciele GZM zapowiadają, że decyzja będzie gotowa z miesięcznym opóźnieniem - do końca listopada. Wskazują, że w toku kilkuletniego przygotowywania projektu powstały znaczne opóźnienia - nie z ich winy. Podkreślają też, że skreślenie projektu z listy przeznaczonych do unijnego dofinansowania, nie rozwiąże problemów gospodarki odpadami w miastach aglomeracji.

Reklama

Jak poinformowała PAP w środę prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach (WFOŚiGW) Gabriela Lenartowicz, we wtorek po południu do Funduszu dotarła informacja, że resort środowiska nie przedłużył po raz kolejny terminu dostarczenia dokumentacji projektu. Wcześniejszy termin wyznaczony był na 30 czerwca, obecny na 31 października.

WFOŚiGW jest instytucją wdrażającą projekt budowy w regionie systemu gospodarki odpadami dla miast GZM - wraz z zakładem termicznej utylizacji odpadów. W środę ma przygotować negatywną ocenę projektu. "Jeśli nie ma przedłużenia terminu, a decyzji środowiskowej nie ma, to jest to sprawa zerojedynkowa" - oceniła Lenartowicz.

"Konsekwencją tej negatywnej oceny będzie skreślenie projektu z listy projektów kluczowych. Przy tym zaawansowaniu przygotowania dokumentacji jest mało prawdopodobne, by projekt mógł znaleźć się w konkursie" - wskazała prezes katowickiego WFOŚiGW.

Reklama

Projekt GZM to największy z listy projektów kluczowych Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, przewidujących budowę w całej Polsce 10 spalarni odpadów komunalnych. Pierwotnie zakładał budowę w aglomeracji katowickiej dwóch spalarni o wydajności 250 tys. ton rocznie - łącznym kosztem 1 mld 81 mln zł, przy wkładzie własnym samorządów 489 mln zł.



Z czasem projekt częściowo zweryfikowano przygotowując budowę jednej spalarni - w Rudzie Śląskiej. Ponieważ przy takich przedsięwzięciach miasta nie mogą decydować we własnych sprawach, wydanie decyzji środowiskowej powierzono zastępczo magistratowi w pobliskim Knurowie. Według przedstawicieli GZM, procedurę wydania decyzji przeciągnęły m.in. konsultacje z mieszkańcami i liczna korespondencja protestujących przeciw spalarni.

Reklama

Rzecznik GZM Krzysztof Krzemiński przypomniał PAP w środę, że już w poprzednich etapach przygotowywania dokumentacji przedprojektowej powstały znaczne opóźnienia, powstałe m.in. wskutek zagubienia dokumentów przez Urząd Zamówień Publicznych oraz odwołań przegranych oferentów.

Pytany o dalszy los projektu Krzemiński ocenił, że nawet jeśli Związek stracił unijne środki, a będzie miał decyzję środowiskową, "nadal będzie w grze o spalarnię". "Nie jest tak, że jeśli nas wykreślą, problem zostanie rozwiązany" - wskazał rzecznik, zastrzegając też, że choć GZM wnioskuje o unijne środki do ministerstwa środowiska, ostateczna decyzja należy do resortu rozwoju regionalnego.

Na potrzebę budowy w woj. śląskim spalarni odpadów wskazują dane, zgodnie z którymi z powstających co roku ok. 1,56 mln ton odpadów komunalnych ok. połowa podlega biodegradacji. Zgodnie z prawem krajowym i unijnym, ich składowanie w nieprzetworzonej formie powinno być ograniczane, a w 2013 r. zostanie zakazane.

Obecnie zagospodarowanych zostaje - poprzez przeróbkę mechaniczno-biologiczną i kompostowanie - ok. 140 tys. ton odpadów. Dlatego zrzeszone w GZM samorządy 14 śląskich i zagłębiowskich miast zadeklarowały w 2008 r. wspólną budowę systemu gospodarki odpadami, w skład którego mają wejść m.in. spalarnie.