Na razie nie ma zagrożenia dla spłaty rat kredytów walutowych - ocenił w czwartek podczas konferencji prasowej przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza. Przewodniczący KNF przypomniał, że obecnie odsetek zagrożonych kredytów walutowych, zaciągniętych m.in. we franku szwajcarskim, to tylko 1,4 proc. podczas, gdy w przypadku kredytów złotowych jest to około 3 proc.
"Jeśli przyjrzymy się sytuacji gospodarstw domowych, to w większości jest ona dobra, by nie powiedzieć bardzo dobra. Zatem jakość portfeli (kredytowych - PAP) też wygląda dobrze" - ocenił.
Dodał, że w najgorszej sytuacji są ci klienci, którzy zaciągnęli kredyt we franku na 200-500 tys. zł w połowie 2008 r., kiedy szwajcarska waluta kosztowała ok. 2 zł (z przeciętnym terminem spłaty 30 lat), bo ich rata wzrosła o ok. 1/3. Jednak - jak zaznaczył Kluza - jeśli statystyczna rodzina trzy lata temu miała zdolność kredytową, by zaciągnąć taki kredyt i żadne sytuacje losowe się nie przytrafiły, np. utrata pracy, to obecny wzrost kursu franka nie powinien spowodować "drastycznego zaburzenia ich zdolności do spłaty rat".
W czwartek po 13.55 za franka trzeba było zapłacić 4,02 zł. Jednak w nocy z środy na czwartek kurs szwajcarskiej waluty sięgnął rekordowego poziomu - 4,12 zł.
Dzieje się tak mimo środowej interwencji banku centralnego Szwajcarii (SNB), który ogłosił, że podejmuje dodatkowe działania, by osłabić silnego franka.
Napięcia na rynku finansowym to efekt m.in. obniżenia - po raz pierwszy w historii - ratingu wiarygodności kredytowej USA. Agencja Standard&Poor's zmniejszyła - w nocy z piątku na sobotę - ocenę Stanów Zjednoczonych z maksymalnej AAA do AA+.
"Pamiętajmy jednak o tym, że jeśli dochodzi do pewnych sytuacji, to nie jest tak, że następuje pewien automatyzm, istnieją tzw. procesy opóźnione i rozłożone w czasie, czyli jeżeli dzisiaj obserwujemy zmiany na kursie walutowym, to ich konsekwencje niekoniecznie widoczne są dzisiaj. One będą w większej mierze dostrzegalne dopiero po upływie pewnego czasu. Wydaje się jednak, że sytuacja w tym przypadku jest bezpieczna i stabilna" - dodał Kluza.
Przewodniczący KNF odniósł się również do ustawy antyspeadowej, którą na początku tygodnia podpisał prezydent Bronisław Komorowski. Zgodnie z ustawą, kredytobiorca zadłużony w walucie obcej, np. w szwajcarskim franku, będzie mógł spłacać raty kredytu - w kasie lub przelewem - walutą bezpośrednio kupioną np. w kantorze lub innym banku, gdzie kosztuje ona mniej.
Według nowych przepisów, bank nie będzie mógł żądać w takim przypadku dodatkowych opłat czy prowizji, ani aneksów do umowy, jak to się dzieje obecnie. Zmiany mają objąć nowe kredyty oraz umowy kredytowe już zawarte, w części niespłaconej do dnia wejścia w życie ustawy. Ponadto w umowie kredytowej będzie musiała zostać zapisana wartość spreadu, po którym bank będzie sprzedawał klientowi walutę.
Wielu ekspertów podczas procedowania nad ustawą mówiło, że ograniczenie spreadów zmniejszy przychody banków, co spowoduje, że będą one przerzucały te koszty na innych klientów. "Jeśli zauważymy, że tego typu praktyki będą miały miejsce, to w zależności jak zostaną one ocenione (np. jako praktyki monopolistyczne, bądź związane z naruszeniem praw konsumentów - PAP), będą rozpatrywane, albo przez nadzór(finansowy - PAP) albo przez inny organ" - zapowiedział Kluza.