Choć w lipcu zmalała nieco liczba bezrobotnych, to w porównaniu z tym samym miesiącem 2010 r. była większa o 50 tys. Powodem jest zbyt mała liczba nowych miejsc pracy. W pośredniakach było w lipcu aż o 30 proc. mniej ofert zatrudnienia niż przed rokiem.
Przedsiębiorcy obawiają się przyszłości, ponieważ światową gospodarką wstrząsają mocne turbulencje. – W efekcie inwestycje firm są wątłe – ocenia dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan. A kiedy inwestycji jest mało, to również niewiele powstaje nowych miejsc pracy.
Równocześnie mikroprzedsiębiorstwa i małe firmy, jeśli zatrudniają pracowników, to głównie w szarej strefie, bo trudno im udźwignąć obciążenia podatkowe i parapodatkowe. Ci przedsiębiorcy, którzy mają więcej zamówień, realizują je, zlecając pracownikom nadgodziny. Ponadto spada zatrudnienie w budownictwie mieszkaniowym. A tam jedno nowe miejsce pracy tworzy 4 – 5 etatów w innych branżach. O utrzymywaniu się trudnej sytuacji na rynku pracy zdecydowało też zmniejszenie w tym roku aż o 54 proc. środków na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu.
Wszystko to razem sprawia, że dyrektorzy urzędów pracy obawiają się, że już we wrześniu bezrobocie zacznie dynamicznie rosnąć.
Reklama