Celem projektowanej ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego jest wspomożenie tych, którzy najmniej zarabiają. Mają oni otrzymywać dopłaty do składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Dopłaty te będą pochodzić z opłaty reprograficznej od urządzeń pozwalających na kopiowanie muzyki, filmów czy literatury oraz czystych nośników. Już teraz kryje się ona w ich cenie, ale wpływy osiągane z tego tytułu nie są znaczące (patrz: grafika). Dlatego też Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu proponuje z jednej strony rozszerzenie listy urządzeń objętych opłatą m.in. na komputery, pendrive’y, czytniki e-booków oraz tablety, a z drugiej – zwiększenie samej opłaty. Dziś wynosi ona od 1 proc. do 3 proc. ceny nośników czy urządzeń. Zgodnie z projektem nowego rozporządzenia większość z nich zostanie objętą stawką 4 proc. Efektem ma być 40-krotne zwiększenie wpływów z tego tytułu.
Projekt wywołał burzliwą dyskusję na temat zasadności podnoszenia opłaty i rozszerzania listy urządzeń nią objętych. Pomija się w niej jednak być może najbardziej kluczowy aspekt – niezgodność z regulacjami unijnymi dotyczącymi opłaty reprograficznej.
– Jeśli przepisy w projektowanym kształcie zostaną uchwalone, będziemy zmuszeni interweniować w instytucjach unijnych. Już obecne w sposób oczywisty są niezgodne z dyrektywą, na co zwracamy uwagę od co najmniej 10 lat. Nowe tę niezgodność pogłębią – mówi Michał Kanownik, prezes zarządu Związku Cyfrowa Polska.
Za co płacimy
Problem leży w samej istocie opłaty reprograficznej. Ma ona bowiem rekompensować...