Samochód nie musi już przejeżdżąć granicy o własnych siłach. Może wjechać na lawecie i nie będzie musiał być zbadany przed rejestracją. Bo, według Brukseli te badania ograniczały import aut - ujawnia "Gazeta Wyborcza". Polsce dostało się też za to, że badania przywiezionych pojazdów było droższe od sprawdzania aut kupionych w Polsce.
>>>Polska potęga motoryzacyjna trwała rok
To oznacza, że czeka nas fala wraków z Unii. Trzeba więc będzie bardzo uważać w komisach i na giełdach samochodowych, bo pojazd w "świetnym stanie" może okazać się wyklepanym gruchotem.
Nie można jednak winić tylko Brukselę. Bo rękę do powodzi wraków przyłożył także rząd. Przepisy unijne pozwają na dodatkowe badania, nasze władze uparły się jednak, że nie wprowadzą do ustawy kilku poprawek. Unia pozwała nas więc do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, a ten orzekł, że nasze przepisy naruszają prawo Wspólnoty. Rząd, zamiast je poprawić zniósł badania techniczne, co zatwierdził Sejm.