Są rejony, w których mamy do czynienia z dwucyfrowymi wzrostami. Tak jest np. w Gdańsku. W tym mieście odprawiono w lutym ponad tysiąc samochodów sprowadzonych z krajów UE – o 14 proc. więcej niż przed rokiem.
W innych rejonach dynamika wzrostu jest nieco niższa, ale i tak wystarczy, by utrzymać, a nawet poprawić o jedno oczko 3,5-procentowy wzrost importu z początku roku. Według najświeższych statystyk resortu finansów, w styczniu sprowadzono do Polski prawie 44,5 tys. aut. Po lutym liczba ta przewyższy na pewno 86 tys. sztuk.
Importowi sprzyja umocnienie kursu złotego wobec euro. A polska waluta wciąż się umacnia. Marcin Grotek, analityk Raiffeisen Bank Polska, uważa, że w najbliższym czasie kurs euro spadnie do 3,9 zł. Jednak eksperci rynku motoryzacyjnego uważają, że jeszcze za wcześnie na optymizm wśród właścicieli komisów, gdyż większa podaż musi spotkać się jeszcze z odpowiednim popytem. A czy Polacy nadal będą kupować używane samochody, okaże się tak naprawdę dopiero na wiosnę.
Wojciech Drzewiecki, szef Instytutu Samar, uważa, że na pewno nie ma co liczyć, że ten segment rynku wróci do szczytowej formy z 2008 roku. Kierowany przez niego Instytut Samar na podstawie styczniowych wyników szacuje, że tegoroczny import powinien co najwyżej ustabilizować się na poziomie z 2009 roku. A to zła wróżba dla importerów. Ubiegły rok był bowiem dla importerów używanych aut fatalny. Nastąpiło załamanie rynku o ponad 37 proc., a liczba sprowadzonych do kraju samochodów zmniejszyła się z rekordowego poziomu 1,1 mln w 2008 roku do nieco ponad 693 tys. sztuk.
>>>Czytaj więcej: Do Polski znowu jadą używane samochody
p