"Nie oddam Rostkowskiemu pieniędzy z FRZ pod byle pretekstem" - mówi Radiu Zet minister pracy. Jolanta Fedak twierdzi, że pieniądze da zabrać tylko wtedy, gdy kryzys znów zaatakuje, a nie wtedy, gdy spodoba się to ministrowi. Bo szefowa resortu chce odłożyć pieniądze, by, w przyszłości, wypłacać z nich emerytury. Tymczasem minister finansów chce załatać 7,5 miliardami z tego funduszu dziurę budżetową.

Reklama

>>>Rząd zabierze Polakom emerytury

Sprzeciw Jolanty Fedak może zablokować plany walki z dziurą budżetową, bo wystarczy weto jednego ministra, by pogrzebać przesunięcie funduszy z ZUS-u do resortu finansów.

Ten fundusz miał być ratunkiem dla coraz bardziej starzejącej się Polski. Odkładane na nim pieniądzemiały trafić do emerytów, gdy nagle zabraknie środków na świadczenia. W 2020, według wyliczeń na wypłaty emerytur będzie brakować 46 mld zł rocznie, a od 2025 dziura wyniesie 63 mld zł. Dlatego, jak alarmuje gazeta do 2020 w Funduszu powinno być minimum 100 mld zł.