Wojna w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie, napięcie na linii Stany Zjednoczone - Chiny oraz konflikt między Koreą Północną i Południową to wyraźne dowody na to, że spokojne czasy już minęły. Oczywiście nie oznacza to, że trzeba od razu wpadać w panikę, jednak warto racjonalnie podejść do tematu oszczędności i zastanowić się, w jaki sposób można je ochronić przed utratą lub spadkiem wartości.
W co nie inwestować pieniędzy?
Poradami na temat lokowania oszczędności w przypadku wybuchu konfliktu na terenie naszego kraju podzielił się ostatnio na newsweek.pl Maciej Samcik, autor książek o finansach osobistych oraz redaktor naczelny bloga Subiektywnie o Finansach. Według eksperta najgorszym pomysłem jest przeznaczenie 100 proc. zgromadzonych środków na zakup nieruchomości. Mieszkania nie są płynnym aktywem, co oznacza, że nie można szybko zamienić ich na gotówkę. Poza tym, w razie wojny nieruchomości mogą zostać przejęte przez obce wojsko lub zwyczajnie zniszczone. Ekspert nie poleca również inwestowania w nieruchomości za granicą, z uwagi na zupełnie inne otoczenie prawne.
Zdaniem Macieja Samcika, złym pomysłem jest też inwestowanie w długoterminowe produkty finansowe. W takim przypadku przedterminowa sprzedaż wiąże się bowiem ze sporymi stratami. Kolejna rada dotyczy nadpłacania kredytu hipotecznego. Według eksperta w obecnych, niepewnych czasach nie należy pozbywać się oszczędności, aby spłacić jak najwięcej kredytu, bowiem takie działania prowadzą do utraty płynności finansowej. Ta jest z kolei niezwykle ważna, gdyby konflikt objął nasz kraj.
Jak ulokować oszczędności na wypadek wojny?
Zdaniem Macieja Samcika kluczową kwestią jest obecnie dywersyfikacja majątku. Oznacza to, że nie powinniśmy inwestować wszystkich środków np. tylko w nieruchomości, akcje, czy obligacje. Najlepiej, aby część oszczędności została ulokowana w produkty denominowane w innych walutach, zwłaszcza w dolarze lub euro. Posiadanie amerykańskiej waluty wydaje się być szczególnie dobrym rozwiązaniem. Wspomniał o tym dr Adam Drozdowski w rozmowie z money.pl. Podczas inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku i ataku na Izrael w 2023 roku, dolar umocnił się, zaś złotówka osłabła.
O przechowywaniu części oszczędności w obcych walutach mówił również Maciej Samcik. Przyznał, że dobrym rozwiązaniem jest przeniesienie części środków z polskiego banku na zagraniczne konto. Ma to jednak sens w przypadku większych oszczędności, rzędu kilkuset tysięcy. W domu można trzymać niewielkie środki w dolarach i euro oraz parę tysięcy złotych. Zdaniem eksperta w czasach niepewności większe ilości gotówki są jak najbardziej wskazane.
Jak zdywersyfikować oszczędności?
Gdy czasy są niespokojne, aktywem, którego wartość mocno rośnie jest również złoto. W przypadku fizycznego kruszcu, mamy tę korzyść, że możemy go ze sobą zabrać. Zdaniem dr Drozdowskiego złoto w ETF-ach nie jest jednak wcale gorsze od fizycznego. Maciej Samcik radzi dodatkowo, aby około 5-10 proc. oszczędności ulokować w alternatywne inwestycje np. franka szwajcarskiego lub japońskiego jena.
Podczas kryzysów wiele osób boi się inwestować w globalne akcje, jednak zdaniem Samcika rynki kapitałowe są bardzo odporne na wojny. Potwierdza to ostatnie 200 lat oraz sposób zachowania akcji największych światowych koncernów. Choć w tym czasie miały miejsce dwie wojny światowe, po chwilowej panice i spadku cen, w krótkim czasie straty zostały odrobione. Należy oczywiście pamiętać o dywersyfikacji oszczędności, a w przypadku akcji dodatkowo o dywersyfikacji geograficznej. Zdaniem dr Drozdowskiego najbezpieczniejsze są amerykańskie obligacje oraz akcje spółek tzw. starej ekonomii.
To w jaki sposób dywersyfikujemy oszczędności zależy już od indywidualnych skłonności do ryzyka. Kluczowe jest jednak zapewnienie sobie dostępu do środków z każdego miejsca na świecie oraz w każdym momencie.