Wśród podmiotów objętych sankcjami jest kilkanaście przedsiębiorstw z siedzibą w Chinach, które według USA coraz intensywniej pomagają Rosji w dozbrajaniu się.
Do wprowadzenia sankcji dochodzi po kwietniowej wizycie w Chinach szefowej resortu finansów USA Janet Yellen, która ostrzegła chińskich urzędników, że chińskim firmom i instytucjom finansowym wspomagającym działania wojenne Kremla grożą kary. Według Yellen jej chińscy rozmówcy powiedzieli, że Chiny prowadzą politykę niedostarczania Rosji pomocy militarnej.
"Powiedziałem jasno…"
Podczas osobnej wizyty w Chinach w zeszłym tygodniu podobny komunikat przekazał stronie rosyjskiej sekretarz stanu Antony Blinken. Bez wsparcia Chin Rosja miałaby trudności z dalszym prowadzeniem wojny przeciw Ukrainie. Powiedziałem jasno, że jeśli Chiny nie zajmą się tym problemem, zrobimy to my – powiedział Blinken po zakończeniu wizyty.
Chińskim firmom, które mają być objęte sankcjami, Departament Skarbu zarzuca, że dostarczają Rosji detektory podczerwieni, części do rosyjskich dronów oraz czujniki napięcia wykorzystywane w rosyjskich pociskach. Nowe sankcje mają też objąć podmioty w Azerbejdżanie, Belgii, Turcji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.