"Rezultaty z prywatyzacji są mizerne. To była pseudo prywatyzacja. Minister niewiele sprywatyzował i jest sprawcą zamieszania w PKO BP, czego nie powinno się robić. Może premier Donald Tusk jest człowiekiem dużej wiary odnośnie niektórych swoich ministrów, ale ja bym dał czerwoną kartkę Aleksandrowi Gradowi i można znaleźć bardziej kompetentnego kandydata" - tak komentował w Radiu Zet poczynania szefa resortu skarbu były wicepremier i minister finansów Leszek Balcerowicz.

Reklama

>>>Donald Tusk ocali głowę ministra Grada

Profesor dołączył więc do polityków PiS i SLD, którzy domagają się dymisji szefa resortu skarbu za nieudaną prywatyzację stoczni. Zresztą sam premier zapowiadał, że jeśli Aleksander Grad stoczni nie sprzeda to straci pracę. Ostatnio jednak politycy PO mówią coraz głośniej o tym, że szef resortu pracy nie straci.

Balcerowicz nie zostawił też suchej nitki na polityce rządu. "Mniej zrozumiałe, rzeczywiście zgadzam się, to że jednocześnie przez długi czas utrzymano jako oficjalny cel wejście Polski do strefy euro w nieodległym terminie, podczas, gdy przecież wiadomo, ż jeżeli finanse publiczne mają ogromny deficyt to się nie kwalifikujemy. Więc powstaje pytanie skąd się wzięły te dwie rzeczy na raz" - mówił Monice Olejnik. Dlatego, według profesora wypowiedzi rządu są całkowicie niespójne i mało poważne.

Były prezes NBP twierdzi też, że w Polsce są za duże podatki, a rząd je cały czas podnosi, zamiast ciąć wydatki. "Mamy problem ogromnych, ogromnych wydatków, one stanowią 43 czy 4 procent w stosunku do PKB, czyli Produktu Krajowego Brutto.Przypomnę, że Szwecja wtedy, kiedy miała poziom dochodu na głowę mieszkańca taki, jak Polska miała tylko 34, (procent) więc my mamy przedwczesną fiskalną eurosklerozę" - stwierdził. Nie zostawił też suchej nitki na planach podwyżki akcyzy i VAT, bo, według niego podatki trzeba obniżać, a wydatki ciąć.