Frankowicze mogą się cieszyć z korzystnych orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Czy najważniejszy sąd w UE potwierdził, że banki oszukiwały klientów przy oferowaniu długoterminowych produktów, ukrywając ryzyko, jakie wiąże się z zaciąganiem zobowiązań w obcej walucie? Sędziowie TSUE odnieśli się raczej do tego, że skoro krajowe sądy mówią, że umowy nie są w porządku, to powinno to mieć określone konsekwencje. Że skoro szef KNF przestrzegał, że niekorzystny dla banków werdykt dotyczący prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału może mieć poważne skutki dla całego sektora prawie 40-milionowego kraju, to można było go zapytać, czy wszystkie umowy frankowe były oszukańcze.

Reklama

A na czym opiera się uznanie „oszukańczości”? Na postanowieniach sprzed prawie 15 lat, które skutkowały „wciąganiem” zapisów dotyczących stosowania przez banki własnych tabel kursowych do rejestru klauzul niedozwolonych prowadzonego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To wtedy bankowcy pokpili sprawę. Jak się okazuje, z korzyścią dla frankowiczów i reprezentujących ich prawników. Gorzej wychodzą na tym same banki, a może też ich klienci niefrankowi i cała gospodarka.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU MAGAZYNU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>