"Fakt" napisał w poniedziałek, że rząd PiS dopłaca do badań nad jadalnymi owadami, które - zdaniem ekspertów - są bardzo zdrowe. - Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, czyli rządowa agencja, która podlega ministrowi Funduszy i Polityki Regionalnej Grzegorzowi Pudzie (41 l.) przekazała dofinansowanie w wysokości 6,5 mln zł do projektu, który zakłada m.in. hodowlę jadalnych owadów na klatkach schodowych - podał dziennik.

Reklama

Do publikacji odniósł się w oświadczeniu Zarząd Solidarnej Polski. Według partii, finansowanie dla tej inicjatywy "jest realizacją skrajnie niekorzystnej dla polskich rolników ideologicznej polityki, mającej na celu promowanie żywności z owadów jako alternatywy dla jednych z najlepszych jakościowo na świecie produktów z polskich hodowli". - Ponadto na uwagę zasługują słowa pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" o aspektach polityki wprowadzania ograniczeń i stanowczego sprzeciwu wobec takich projektów - podkreślił Zarząd SP.

Mianowicie, zgodnie z zamysłem środowiska "C40 Cities" (organizacja działająca na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu, zrzeszająca miasta z całego świata, w tym Warszawę - PAP), stopniowe oswajanie społeczeństwa z tego rodzaju tematyką prowadzić ma do zmiany nawyków żywieniowych Polaków, co koniec końców ograniczy popyt na tradycyjne produkty polskiej wsi - czytamy.

Zjednoczona Prawica nie może akceptować i wspierać koncepcji, które są sprzeczne z polskim interesem. Szczególnie niedopuszczalne jest wspieranie ideologicznych szaleństw uderzających w polską wieś - podkreśliła Solidarna Polska. Zarząd partii wezwał również do "natychmiastowego zaprzestania finansowania tej inicjatywy" oraz zaapelował o przeprowadzenie audytu, "który pozwoli na zweryfikowanie czy przedmiotowy przypadek nie był odosobniony". - Co więcej, przeznaczanie milionów złotych na tego typu projekty należy ocenić jako marnotrawienie środków NCBiR - podkreślono.

W ubiegłym tygodniu prezes PiS odniósł się do raportu o konsumpcji przygotowanego przez organizację "C40 Cities". W ostatnich dniach część polityków, w tym m.in. PiS oraz Solidarna Polska, zarzucało prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu poparcie dla zawartych w raporcie propozycji ograniczenia konsumpcji towarów, takich jak mięso czy nabiał.

Reklama

Kaczyński w rozmowie z "Sieci", komentując propozycje z raportu, ocenił, że "objawia się nam wielkie szaleństwo". Według niego, "z tych projektów wynika, że każdy mógłby zjeść rocznie maksymalnie 16 kg mięsa" i że jest to mniej, niż w czasie stanu wojennego i mniej, niż później dostawali pracownicy umysłowi, bo "na kartkach od Jaruzelskiego było po 2,5 kg na miesiąc, czyli 30 kg rocznie". - Chcę to mocno podkreślić: my jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny albo nosić dwie koszule czy sukienki - zadeklarował.

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski odniósł się do sprawy w poniedziałek w liście otwartym do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego zamieszczonym w mediach społecznościowych. - Próba wmówienia Polakom, że moja wygrana w wyborach może skutkować wprowadzeniem kartek na mięso jest absurdalna. Równie dobrze Pan i Pana formacja moglibyście próbować wmówić Polakom, że w rządzonej przeze mnie Warszawie mięso będzie dostępne tylko w tłusty czwartek, że Żoliborz zmieni nazwę na C-40, a w przedszkolach tej dzielnicy będzie dostępny tylko jarmuż i kalarepka. Nabiał będzie można kupić tylko na hasło "nie cierpię PiS-u", a za noszenie nowych ubrań będzie kara ciężkich robót przy pieleniu miejskich grządek - napisał Trzaskowski.

Autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka