Politolodzy i dyplomaci oskarżają Turcję o to, że porzuca Zachód. W samej Ankarze pojawił się pogląd, że "nowa Turcja" jest wystarczająco silna, by ignorować takie stare sojusze jak NATO, nawiązywać nowe i działać w pełni autonomicznie - pisze tygodnik.

Reklama

Nie musimy nikogo prosić o pozwolenie (...) i nie będziemy się przed nikim tłumaczyć - oznajmił w listopadzie Erdogan, zapowiadając nową ofensywę w Syrii.

Wiele osób w otoczeniu tureckiego prezydenta uważa, że nadchodzi schyłek Zachodu i zaczyna się kształtować nowy porządek międzynarodowy. Takie właśnie poglądy stanowią teraz fundament tureckiej polityki zagranicznej - uważa ekspert brytyjskiego think tanku Chatham House Galip Dalay.

Dobrym przykładem takiej szkoły myślenia jest romans Ankary z Moskwą; związek ten jest teraz bliższy niż kiedykolwiek w historii tureckiej republiki - podkreśla "Economist".

Reklama

Rząd w Ankarze stara się przekonać wspólnotę międzynarodową, że jego dobre relacje z Rosją pozwalają mu podejmować się roli mediatora w konflikcie ukraińskim. Ale jest to zasłona dymna, mająca ukryć bliskie stosunki gospodarcze z rosyjskim partnerem oraz odwrócić uwagę od faktu, że Turcja nie dołączyła do zachodnich sankcji na Moskwę.

Rosyjscy turyści przynoszą Ankarze dochody na poziomie miliardów dolarów, a ponadto Rosja dostarcza Turcji ponad 40 proc. zużywanego przez nią gazu. Dobre stosunki z Moskwą są też szczególnie ważne dla Erdogana ze względu na sytuację w Syrii, gdzie ustanowił on na granicy strefę buforową dzięki temu, że zaaprobowała to Rosja - wyjaśnia brytyjski tygodnik.

Przede wszystkim Erdogan czerpie teraz wielkie korzyści z tego, że jest przyjacielem Władimira Putina - w 2022 roku eksport do Rosji osiągnął wartość 7,6 mld dol. i wzrósł o 45 proc. w stosunku do roku 2021 - podaje "Economist".

Reklama

Zachodnich przywódców bardzo niepokoi to, że nastawienie Erdogana do Kremla nie zmieniło się od początku wojny na Ukrainie. My nie postrzegamy Rosji, jako zagrożenia - mówi jednak doradca tureckiego prezydenta Ibrahim Kalin.

Fakt, że jesteśmy członkiem NATO nie przeszkadza nam w dobrych relacjach (z Moskwą)" - dodaje Kalin. "Chyba nikt w NATO, z wyjątkiem Viktora Orbana, (premiera) Węgier, nie zgadza się z takim poglądem - komentuje "Economist".

Turcja problemem dla NATO

Turcja często jest problemem dla Sojuszu. Grozi zablokowaniem akcesji Szwecji i Finlandii do NATO oraz operacją wojskową przeciw Grecji. Erdogan nawet wspomniał, że może zaatakować Ateny za pomocą pocisków rakietowych.

Ankara nie zgadza się z USA i UE w bardzo wielu fundamentalnych kwestiach, od inwazji Rosji na Ukrainę, przez konflikt w Syrii, sankcje na Iran, stosunki z Chinami, prawa człowieka i wolność prasy po terroryzm - wylicza tygodnik.

"Pogląd Białego Domu jest taki", że jeżeli podejmuje się w jakiejś sprawie współpracę z Erdoganem "to kończy się to dramatem" - mówi Soner Cagaptay ekspert amerykańskiego think tanku Washington Institute for Near East Policy.

Zwolennicy polityki zagranicznej w stylu "nowej Turcji" zmierzają do "zwrotu na Wschód", jednak próba zorientowania się na Rosję i Chiny jest o tyle trudna, że to Unia Europejska jest największym partnerem handlowym Ankary, a USA jej głównym dostawcą broni - przypomina tygodnik

Plan Erdogana, by dołączyć do Szanghajskiej Organizacja Współpracy, która - pod przewodnictwem Rosji i Chin - zajmuje się kwestiami bezpieczeństwa w Azji, jest chybioną alternatywą dla dobrych stosunków z Zachodem - konkluduje "Economist".