Przewodniczący PO Donald Tusk został zapytany o szanse na to, że Polska otrzyma środki z Krajowego Planu Odbudowy. - Bardzo chciałbym wierzyć, że Polacy w końcu dostaną te pieniądze, bo to są nasze pieniądze. One są blokowane nie przez Brukselę, nie przez opozycję, ale wiadomo dokładnie przez kogo - mówił Tusk.

Reklama

Jego zdaniem "to jest jedynie polityczny upór rządzących liderów PiS, aby te pieniądze do Polski nie trafiły".

Lider Platformy przekonywał, że tzw. kamienie milowe ws. KPO to nie są warunki Komisji Europejskiej, bo autorem tych warunków jest polski rząd. - Te warunki nie zostały przez nikogo narzucone. Tak naprawdę UE oczekuje tylko tego, aby rząd Mateusza Morawieckiego wywiązał się ze sformułowanych przez siebie zapisów - mówił.

Zapewnił, że ma informacje z Brukseli, i "tam jest gotowość do jak najbardziej elastycznego podejścia". - Dziś Unia Europejska chce jak najbardziej pomóc Polsce, choćby ze względu na wojnę. Tam te pieniądze parzą ręce, wszyscy chcą, aby te pieniądze znalazły się tu. Będąc tam, te pieniądze nie działają ani na rzecz UE, ani na rzecz Polski - mówił.

"Ja bym powiedział, o co chodzi"

Dodał, że dziwi się, że minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk jedzie do Brukseli, żeby się dowiedzieć, o co Komisji Europejskiej chodzi. - Ja bym powiedział o co chodzi, ale nie chcę używać mocnych słów - zaznaczył.

Przyznał, że dla PiS psychologicznie trudna może być zmiana przepisów dotyczących wymiaru sprawiedliwości, których oczekuje KE. Ale premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, mówił Tusk, że te zmiany zostaną dokonane.

- Jest bardzo prosta metoda, byśmy te pieniądze otrzymali. Ta metoda będzie przegłosowana, mam nadzieję, za kilkanaście dni. To jest odwołanie ministra Ziobry - podkreślił Tusk.

- Kaczyński może w ten sposób uratować twarz, pokazując, że to Ziobro był winny, iż Polska traci dziesiątki miliardów euro i że nie cały PiS jest za to odpowiedzialny. Tak naprawdę to jest bardzo przyzwoita oferta pomocy ze strony opozycji - ocenił lider PO.

Reklama

Wniosek złożony

We wtorek został złożony przez KP Koalicja Obywatelska, klub Lewicy oraz Koło Parlamentarne Polska 2050 wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości i szefa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.

Na początku czerwca KE zaakceptowała polski KPO, co było krokiem w kierunku wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy, jednak pieniądze nie zostały wypłacone. KE zaznaczyła, że polski KPO "zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji" i że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy".

Pod koniec lipca szefowa KE Ursula von der Leyen mówiła "Dziennikowi Gazecie Prawnej", że aby otrzymać środki z KPO, Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych w sądownictwie. Przyznała, że przyjęta przez Sejm ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego (która była inicjatywą prezydenta Dudy) jest ważnym krokiem, jednak "nowelizacja ustawy o SN nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej". Von der Leyen podkreślała, że Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia TSUE, co jeszcze nie nastąpiło, a w szczególności "nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa".

TSUE latem 2021 r. zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN w kwestiach m.in. uchylania immunitetów sędziowskich. W związku z niewykonaniem tego postanowienia w końcu października zeszłego roku TSUE zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej kary w wysokości 1 mln euro dziennie.

Piotr Śmiłowicz