W środę premier Mateusz Morawiecki powiedział, że jest zwolennikiem powołania komisji weryfikacyjnej do zbadania potencjalnych działań i kontaktów służących uzależnieniu Polski od Rosji. W ciągu dwóch tygodni zostanie przygotowany projekt ustawy, która by tę kwestię regulowała - zapowiedział.

Reklama

Z kolei 23 października prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że najlepszą drogą, żeby wyjaśnić tzw. aferę podsłuchową, jest powołanie przez Sejm specjalną ustawą komisji na wzór komisji reprywatyzacyjnej. Jednocześnie Kaczyński, zapytany o złożony przez klub KO wniosek o powołanie komisji śledczej ds. działań organów państwa ws. zapobiegania i przeciwdziałania wpływom zagranicznych służb specjalnych na politykę energetyczną Polski w okresie od 1 lipca 2013 r. do 20 października 2022 r. ocenił, że zdecydowana większość komisji śledczych nie odniosła "jakiegoś wielkiego sukcesu".

"Najskuteczniejsza formuła"

W czwartek na konferencji prasowej o sprawę tę został zapytany rzecznik PiS Radosław Fogiel. Uważamy, że to, co działo się przez wiele lat, jeśli chodzi o polskie bezpieczeństwo energetyczne, wymaga ukazania opinii publicznej - powiedział. Jak mówił Fogiel, ten temat pojawił się niejako na marginesie działań przewodniczącego PO Donalda Tuska, Platformy Obywatelskiej związanych z zeznaniami Marcina W., które - jak ocenił Fogiel - samego Donalda Tuska stawiają w niezbyt dobrym świetle, ale to rzecz poboczna.

Wskazał, że jeżeli są postulaty badania czy zajmowania się kwestiami związanymi z polskim bezpieczeństwem energetycznym, to taka formuła będzie formułą najskuteczniejszą. Nie wyrywkowe badanie poszczególnych elementów, ale całościowa kwerenda wszystkich decyzji i podpisanych dokumentów od 2007 do 2022 r. Wszystko, co działo się, jeśli chodzi o polskie bezpieczeństwo energetyczne" - wskazał.

Reklama

Radosław Fogiel mówił też, że pewne bulwersujące kwestie są znane opinii publicznej, jak chociażby umarzanie długów Gazpromowi i podejmowanie prób uzależnienia nas gazowego na wiele, wiele lat. Gdyby one się powiodły, to w tym roku byśmy nie kończyli dostaw rosyjskiego gazu, tylko jeszcze przez 15 lat bylibyśmy uzależnieni. Były pomysły budowania mostu energetycznego między Polską a Królewcem, co jeśli chodzi o energię elektryczną by nas uzależniło. Dzisiaj w sytuacji wojny na Ukrainie możemy sobie wyobrazić, jak dramatyczne mogłoby to mieć skutki - zaznaczył rzecznik PiS. W związku z tym - w przeciwieństwie do opozycji, która próbuje tego typu pomysłami jedynie wprowadzać chaos do debaty publicznej - my mówimy, że należy przyjrzeć się wszystkim decyzjom"- podkreślił Fogiel.

KO chce komisji śledczej

Klub KO złożył wniosek o powołanie komisji śledczej ds. do zbadania prawidłowości, legalności oraz celowości działań podejmowanych przez organy i instytucje publiczne w celu zapobiegania i przeciwdziałania wpływom zagranicznych służb specjalnych na politykę energetyczną Polski w okresie od 1 lipca 2013 r. do 20 października 2022 r., a także zaniechań w zakresie wykrycia tychże wpływów w drugiej połowie października.

To pokłosie wcześniejszej publikacji tygodnika "Newsweek", który napisał, że Marcin W. - wspólnik biznesowy Marka Falenty, skazanego za organizację w latach 2013-2014 podsłuchów najważniejszych osób w państwie - zeznał w śledztwie dotyczącym spółki zajmującej się sprowadzaniem do Polski węgla z Rosji, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.

Szef PO Donald Tusk, odnosząc się wówczas do publikacji "Newsweeka", stwierdził, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS. Uznał też Marcina W. za wiarygodnego świadka.

W reakcji na te słowa Ziobro zapowiedział upublicznienie protokołów dotyczących zeznań Marcina W. Zostały one opublikowane na stronie Prokuratury Krajowej. Wynika z nich m.in. że Marcin W. zeznawał (w 2017 i 2018 r.) iż wręczył łapówkę w wysokości 600 tys. euro M.T., "synowi byłego premiera". Miało to mieć miejsce w 2014 r. i jak zeznawał Marcin W., pieniądze włożył do reklamówki ze sklepu Biedronka, a miała to być "prowizja za zgodę" ówczesnych władz na transakcję dotyczącą sprowadzania węgla z Rosji.

Michał Tusk oświadczył, że to "totalne bzdury", że nie poznał Marka Falenty ani Marcina W. i nigdy też nie był przesłuchiwany w tej sprawie. Wskazał też, że prokuratura protokoły z tymi zeznaniami ma "od lat".(PAP)

Autorzy: Anna Kruszyńska, Rafał Białkowski