O elastycznym podejściu do kwestii KPO i Komisji Europejskiej mówił niedawno lider PiS Jarosław Kaczyński. Jesteśmy gotowi, umiemy w tej sprawie rozmawiać - deklarował pod koniec października w Radomiu. Co ten reset na linii Warszawa–Bruksela może oznaczać w praktyce?

W grę wchodzą dwa scenariusze

Pierwsza ewentualność to rozwianie wątpliwości Komisji na drodze negocjacji. To kwestia dookreślania, co spełnia kamienie milowe. To możliwe bez żadnych ruchów legislacyjnych, ale będzie oceniane łącznie z praktyką stosowania prawa. Minister Puda ma w swoich teczkach argumenty, że spełniamy kamienie. Warunkiem jest jednak to, że nie dojdzie do prowokacji ze strony rzeczników dyscyplinarnych, którzy będą nękać sędziów, dając co ręki argumenty Komisji – mówi rozmówca DGP zbliżony do rządu.
Reklama
Jeśli nie zadziała taki scenariusz, może zostać uruchomiony kolejny, idący dużo dalej. Nie wykluczałbym inicjatywy legislacyjnej w zakresie sądownictwa. Ale to pod warunkiem, że będzie jasność ze strony KE, czego oczekuje - mówi osoba z otoczenia premiera. Rozmówca nie mówi wprost, czego ta inicjatywa mogłaby dotyczyć, ale najprawdopodobniej chodzi o test bezstronności sędziego, wokół którego toczy się największy spór z Brukselą. Na dziś rząd zakłada, że wniosek o test może złożyć tylko strona postępowania. Z kolei KE chce, by także sędziowie mogli się wzajemnie testować. I, jak słyszymy, w PiS pojawia się refleksja, czy nie warto byłoby w tej sprawie ustąpić. Dojrzewa przekonanie wśród naszych działaczy, że przy takim, a nie innym układzie geopolitycznym może jednak warto dogadać się z UE i nie umierać za sądy, które od siedmiu lat i tak nie działają. Zwłaszcza nasi posłowie dopytują, kiedy wreszcie będą te pieniądze z UE. Ta refleksja jeszcze musi się ostatecznie przebić do kierownictwa partii, ale wszystko idzie w tym kierunku - zapewnia rozmówca z PiS.
Reklama

A co na to Solidarna Polska?

Także ziobryści biorą pod uwagę scenariusz, w którym rząd zrobi krok wstecz. Spodziewamy się, że premier położy jakąś kapitulancką ustawę na stole, na razie jego otoczenie szykuje narrację pod ten ruch, mówiąc o tym, że będziemy bardziej elastyczni - przyznaje polityk Solidarnej Polski. Mimo to koalicjant PiS nie mówi twardego „nie” dla takiego ruchu. Podtrzymujemy, że negocjatorzy premiera popełnili szkolne błędy. Niemniej nie można obrażać się na przeszłość, tylko trzeba dostosować się do okoliczności - wskazuje ziobrysta. Pytanie, czy w ramach szykowanej polityki częściowego resetu w relacjach z UE koalicjant PiS nie będzie stawiać dodatkowych warunków i np. nie zażąda głowy premiera Morawieckiego. Nie może być tak, że mamy generałów, którzy przegrali kilka bitew, a teraz mówią, jak trzeba wojsko ustawiać przed kolejną - argumentuje współpracownik Zbigniewa Ziobry.
Na razie wiele zależy od tego, jak ostatecznie wyklarują się stanowiska Komisji i rządu dotyczące kamieni milowych o sądownictwie w KPO. Dziś ze strony rządu słychać zapewnienia o spełnieniu tych warunków, tymczasem ze strony Komisji mamy przeciwne głosy. Komisja w sprawie KPO czeka na wniosek rządu i stwierdzenie, że kamienie milowe zostały zrealizowane i dopiero wtedy pokaże oficjalne stanowisko - mówi europoseł Jan Olbrycht z KO. W takim wariancie dopiero, gdy zostanie uruchomiona procedura, byłoby na 100 proc. jasne, co nie pasuje Komisji. Nie wyobrażam sobie, żeby składać wniosek w ciemno, są instrumenty, by wyświetlić wątpliwości. Bo składanie wniosku w ciemno może w niekorzystnej sytuacji postawić i nasz rząd, i Komisję. To sprawa, którą lepiej zakończyć miło - mówi nasz rozmówca zbliżony do rządu.

Spór o test

Główne punkty kamieni milowych przynajmniej formalnie zostały spełnione: Izba Dyscyplinarna została zlikwidowana, a zamiast niej została powołana Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Dziś najwięcej sporów budzi kwestia poddania sędziego wspomnianemu już testowi bezstronności. Prezydencka nowelizacja daje możliwość wnioskowania o test stronom w procesie, ale ze strony Komisji słychać głosy, że powinno to być także uprawnienie dla sędziów. Wydaje się, że dziś to najpoważniejsza rozbieżność między Brukselą a Warszawą w sprawie KPO i ewentualne ustępstwa PiS mogłyby dotyczyć tej kwestii. Jednak nie wiadomo, jaki zakres mogłyby mieć takie zmiany, bo w samym obozie władzy jest dużo przeciwników cofnięcia się w tej sprawie. To samo dotyczy Pałacu Prezydenckiego. Nie będzie zgody na to, żeby sędziowie mogli podważać status sędziów – powtarza minister w Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka.
Także ziobryści wskazują, że możliwość wzajemnego testowania się sędziów to prosta droga do anarchii. Inna sprawa, że już aktualnie obowiązujący test, wynikający z ustawy prezydenckiej, może skutkować wydłużaniem postępowań.

Z wyciągniętą ręką

Kolejnym przejawem próby poprawienia relacji z UE może być przyblokowanie przez premiera forsowanej przez ziobrystów reformy, polegającej na spłaszczeniu struktury sądów. Moim zdaniem żadnego spłaszczenia nie będzie. Szukamy raczej zakończenia sporu z KE, a nie jego rozpalenia – twierdzi osoba z rządu. Jak dodaje, spłaszczenie sądów to także "gwarancja paraliżu organizacyjnego". Ponadto otoczenie premiera boi się, że ziobrystom nie chodzi tylko o strukturalne zmiany w sądownictwie powszechnym, lecz także o ochronę własnych interesów. Reformę blokuje też prezydent i jego otoczenie. Wątpliwości pałacu dotyczą m.in. kompetencji ministra sprawiedliwości przy decydowaniu o awansach sędziowskich.