"Nadchodząca zima stawia Niemcy w obliczu niedoborów energii i jej horrendalnych cen. A rząd nadal spiera się, czy i w jaki sposób należy dalej wykorzystywać energię jądrową" – pisze "Bild am Sonntag". Habeck i Lindner twardo podtrzymują swoje przeciwstawne stanowiska w sprawie energetyki jądrowej. "Ta walka o zwycięstwo może sparaliżować rząd. Zirytowany kanclerz przygląda się temu z boku, próbując jak dotąd bezskutecznie pogodzić dwa walczące koguty” – opisuje "Bild am Sonntag".
Konflikt w ramach koalicji nasilił się po ubiegłotygodniowych wyborach do parlamentu Dolnej Saksonii - FDP straciło w nim miejsca, natomiast Zieloni zwiększyli liczbę swoich przedstawicieli. Dzień później Lindner oświadczył, że w związku z zapotrzebowaniem kraju na energię jądrową, wszystkie trzy pracujące reaktory (Emsland, Isar 2, Neckarwestheim 2) muszą działać do 2024 roku, zatem należy zakupić nowe pręty paliwowe. "Lindner, jako doświadczony polityk, oczywiście wie, że nowe pręty paliwowe podzieliłyby Zielonych, którzy nie są z niczego innego tak dumni, jak z wycofywania się z energetyki jądrowej” – zauważa "Bild am Sonntag".
Poufne spotkanie ws. atomu
We wtorek odbyło się w tej sprawie poufne spotkanie, na które kanclerz wezwał Lindnera i Habecka. Habeck stwierdził tego dnia w rozmowie ze "Spieglem", że "FDP powinno być usatysfakcjonowane wydłużeniem pracy dwóch elektrowni jądrowych".
Podczas weekendowego kongresu Zielonych zadecydowano, że dwie zlokalizowane na południu Niemiec elektrownie jądrowe mogą działać w ramach rezerwy najpóźniej do 15 kwietnia 2023 roku. Trzecia (Emsland) ma zostać ostatecznie zamknięta do 31 grudnia 2022 roku. Ta decyzja pokazuje, że Zieloni nie zgodzą się na zakup nowych elementów paliwowych lub wzbogaconego uranu. "Podjęte decyzje są wiążące dla Habecka, nie może on spełnić żadnego z żądań Lindnera" – podkreślali w sobotę czołowi politycy Zielonych. Jak skomentował te decyzje Lindner na Twitterze, decyzje Zielonych nie pomogą "uniknąć szkód krajowi", zapobiegać blackoutom i wysokim cenom energii. "Tu nie chodzi o politykę partyjną" – podkreślił minister finansów.
Położona w Dolnej Saksonii Emsland, uważana za najbardziej obecnie kontrowersyjną elektrownię atomową w Niemczech, pracuje od 1988 roku, produkując energię elektryczną, z której może korzystać 3,5 mln gospodarstw domowych. Zgodnie z aktualnymi planami ministra gospodarki Emsland ma zostać odłączona od krajowej sieci energetycznej 31 grudnia bieżącego roku. Na to absolutnie nie chce się zgodzić FDP – podsumowuje "Bild am Sonntag".
Marzena Szulc