Wcześniej w minister ds. Unii Europejskiej Konrad Szymański potwierdził, że odchodzi ze stanowiska. Jak wskazał, liczy, że nowe otwarcie - także personalne - pomoże w zakończeniu sporu z Brukselą w sprawie praworządności.
"Nie będziemy tutaj odgrywać jakiegoś teatru"...
- Nie będziemy tutaj odgrywać jakiegoś teatru i nie jest tajemnicą, że oceny relacji z UE, którą przedstawiał Konrad Szymański i Solidarna Polska, to były biegunowo różne punkty widzenia - powiedział Ziobro podczas konferencji prasowej pytany przez dziennikarzy o odejście Szymańskiego.
Lider SP zaznaczył, że jego ugrupowanie przestrzegało "przed ustępstwami wobec UE, wskazując, że żądania Unii są dyktowane cynizmem". - Tak naprawdę nie chodzi o żadną praworządność, która jest tylko pretekstem, a chodzi o obalenie demokratycznie wybranej władzy w Polsce i spowodowanie, by do władzy wrócili ci, którzy są dobrze widziani w Brukseli, a zwłaszcza w Berlinie - podkreślił minister.
"Po owocach ich poznacie" i "lepiej późno niż wcale"
- Konsekwentnie wskazywaliśmy, że zgoda na tzw. warunkowość ws. KPO pozwalała na arbitralne decyzje Komisji Europejskiej i blokowanie środków pod byle pretekstem z przyczyn politycznych, a także że zaostrzenie pakietu klimatyczno-energetycznego (...) to wszystko będzie miało negatywne konsekwencje - mówił Ziobro.
Jak wskazał "zupełnie inne zdanie we wszystkich tych sprawach miał Konrad Szymański". - Po owocach ich poznacie - dodał minister.
- Pamiętam wypowiedzi Konrada Szymańskiego w Sejmie, który gwarantował, że ani jedno euro nie zostanie zablokowane. Czas, jak mawiał (Alexis) de Tocqueville, jest sędzią nieomylnym. I pokazał, kto w tym sporze miał rację - podkreślił Ziobro.
Jak dodał "w polityce ponosi się odpowiedzialność i w tym sensie ta odpowiedzialność jak rozumiem została wyegzekwowana". - Lepiej późno niż wcale - zaznaczył minister sprawiedliwości.
Marcin Jabłoński