Maciej Miłosz: W sieci można znaleźć zdjęcia karabinków Grot używanych przez Ukraińców broniących się przed inwazją rosyjską. Czy Fabryka Broni w Radomiu sprzedawała je Ukrainie?
Nie sprzedaliśmy grotów bezpośrednio Siłom Zbrojnym Ukrainy. Ale wiemy, że zostały one przekazane przez polski rząd. Na tych zdjęciach są groty zarówno w wersji A1, jak i w wersji A2. Żołnierze ukraińscy chwalą nasze karabiny, ich zdaniem są niezawodne ergonomiczne i wytrzymałe. Sprawdzają się w trudnych warunkach i są wygodne w codziennym użytkowaniu. Informacja zwrotna jest bardzo pozytywna.
Wojciech Arndt: Jak dużo grotów trafiło na Ukrainę?
Ponad 10 tys. sztuk.
Reklama
Swego czasu w Onecie pojawiły się artykuły o tym, że groty mają problemy, m.in. że wypada z nich regulator gazowy i żołnierze często używają trytytek, by to naprawić.
Z Ukrainy nie dotarł do nas ani jeden sygnał dotyczący wypadającego regulatora. Wersja A1 ma dodatkowe zabezpieczenie regulatora gazowego, które wyeliminowało problemy wcześniej nieprzewidziane. Nie da się przewidzieć wszystkiego. Temat sporu prawnego z Onetem to jest oddzielna sprawa. Złożyliśmy dwa pozwy w tej sprawie. Tytuł publikacji mówiący o tym, że groty zagrażają żołnierzom, jest nieprawdziwy. Nie było żadnego zdarzenia z tym karabinem, w wyniku którego polski żołnierz doznałby uszczerbku na zdrowiu. Nie mieliśmy żadnych takich zgłoszeń. W tych artykułach pojawiały się informacje nieprawdziwe i zmanipulowane, one były nierzetelne, podobnie jak przytaczane w nich testy.
Czy sprawdzenie w boju na wojnie sprawiło, że zainteresowanie grotami u potencjalnych klientów się zwiększyło? Wojna działa jak narzędzie marketingowe?
Tak, zainteresowanie jest, a każda broń sprawdzona w praktyce cieszy się większym powodzeniem niż ta pokazywana tylko na targach. Parę miesięcy temu podpisaliśmy kontrakt na dostawę grotów do jednego z krajów Afryki Wschodniej, sprzedaliśmy je też Stanom Zjednoczonym, ich dowództwu wojsk specjalnych. Ale nie mogę podać liczb.