Kolejarze nie spodziewali się takiego szturmu na pociągi tego lata. W lipcu z usług PKP Intercity skorzystało 6,5 mln pasażerów – o 34 proc. więcej niż w lipcu 2019 r., czyli jeszcze przed pandemią. To jednak oznaczało, że w wielu pociągach panował gigantyczny ścisk. Na część połączeń nie dało się kupić biletu z miejscówką nawet z kilkudniowym wyprzedzeniem.
Ostatnio dużym problemem są też opóźnienia. Według Urzędu Transportu Kolejowego w czerwcu zaledwie 61,4 proc. pociągów PKP Intercity dotarło do stacji końcowej na czas. Powodów opóźnień jest wiele, choćby liczne remonty torów. Jednak do tych kłopotów przyczynia się też sam przewoźnik. Na przykład notoryczne spóźnienie na trasie Warszawa – Berlin to efekt braku odpowiedniej liczby sprawnych lokomotyw dwusystemowych, czyli takich, które mogą jeździć zarówno w Polsce, jak i w Niemczech.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRYCZNYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>