Chodzi o nadwyżki operacyjne, czyli różnicę między dochodami a wydatkami bieżącymi. A ta maleje w gwałtownym tempie, także ze względu na wysoką inflację. W najtrudniejszej sytuacji są miasta na prawach powiatu. Piotr Tomaszewski, skarbnik Bydgoszczy, tłumaczy, że w 2019 r. miasto miało 292 mln zł nadwyżki operacyjnej, które mogło przeznaczyć na inwestycje.
Na koniec maja 2022 r. zaledwie 3 mln zł. Sytuacja zaczyna niepokoić regionalne izby obrachunkowe (RIO), niezależne od rządu instytucje państwowe kontrolujące finanse samorządów. Z prognoz wynika, że w największych miastach nadwyżka operacyjna spadnie z 10,6 mld zł w 2021 r. do 830 mln zł w roku bieżącym. Z kolei w gminach z ok. 16,5 mld zł do 1,4 mld zł, a w powiatach z 3,7 mld zł do 120 mln zł.
"Samorządy mogą mieć kłopoty"
W skrajnej sytuacji samorządy mogą mieć kłopoty ze spłatą długów. A nawet jeśli uda się wyjść na zero, to miasto w takiej sytuacji nie rozwija się – przestrzega w wywiadzie dla DGP Mirosław Legutko, przewodniczący Krajowej Rady RIO oraz prezes RIO w Krakowie. Jak wskazuje, brak wolnych środków może oznaczać kłopoty z wykorzystaniem przez samorządy środków w ramach KPO (w ich przypadku w dużej mierze mogą to być pożyczki), a w niedalekiej przyszłości także z zabezpieczeniem wkładu własnego pod inwestycje unijne w okresie 2021–2027. Resort finansów utrzymuje, że sytuacja finansowa JST nie jest zła. Po I kw. ich nadwyżka operacyjna wyniosła ponad 16 mld zł. Dochody z PIT wzrosły rok do roku o 5 proc. (700 mln zł), a z CIT – o 36 proc. (1 mld zł). Samorządowcy tłumaczą to jednak sezonowością wpływów podatkowych, które z reguły są lepsze w pierwszych miesiącach roku.
CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>"