Unia Europejska ostrzega, że niedobory żywności mogą wywołać dużą falę migracji z Afryki i Bliskiego Wschodu do Europy. Na to ryzyko uwagę zwrócił także prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. – Jeśli im nie zapobiegniemy, będziemy świadkami chaosu politycznego w Afryce i Azji, a w konsekwencji kryzysu migracyjnego w Europie, bo ludzie cierpiący z głodu będą szukać schronienia gdzie indziej – przekonywał.
Inwazja Rosji na Ukrainę zagroziła światowemu bezpieczeństwu żywnościowemu. Ukraińskie porty są zablokowane od lutego. Nic nie wskazuje na to, że to się wkrótce zmieni. – Kiedy z rynku zostaje wykluczony kraj taki jak Ukraina, która produkuje ilość żywności wystarczającą dla 400 mln ludzi, wywołuje to niestabilności, które właśnie obserwujemy – ostrzegał niedawno dyrektor wykonawczy Światowego Programu Żywnościowego ONZ David Beasley. Rola Ukrainy jako eksportera zboża jest znacznie większa niż innych dużych producentów. Brazylia, Chiny, Indie, Indonezja czy Stany Zjednoczone samodzielnie konsumują większość swoich produktów.
Nakłada się na to kwestia kryzysu klimatycznego. W ostatnich latach światowy rynek zbóż skurczył się z powodu problemów produkcyjnych w wielu częściach świata. Wyjątkami były Rosja i Ukraina. Migracje, które zostaną wywołane problemami na rynku żywności, "będą bardziej chaotyczne i nie tak łatwe do opanowania" – mówił wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas w rozmowie z Bloombergiem. Migranci mieliby docierać do Europy przede wszystkim przez Morze Śródziemne. – Mamy globalny interes w tym, żeby tego uniknąć – komentował polityk. Według włoskiego MSW w tym roku (do 13 maja) do Włoch drogą morską przybyło niemal 13 tys. osób, głównie z Afryki Północnej. To o kilka tysięcy więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej. Na morzu zginęło ok. 600 osób.
Reklama