"Wszechobecna w niemieckim dyskursie politycznym i obywatelskim wina z powodu II wojny światowej została podstępnie zinstrumentalizowana przez Kreml i teraz potrzebujemy nowego procesu sądowego, by rozliczyć się z krwawym dziedzictwem Nord Stream 2, największym błędem Niemiec w tym stuleciu" - uważa Gonczar.

Reklama

Merkel pchnęła Putina w kierunku wojny?

Jego zdaniem Kreml miał dwa cele, uruchamiając rurociągi omijające Ukrainę (Nord Stream 1 w 2011 r., Turecki Potok w 2020 r.): "pozbawić ten kraj tranzytu gazu i umocnić pozycję Gazpromu nad europejskimi rynkami gazu".

"Tu nigdy nie chodziło o handel. Dopóki Rosja polegała na tranzycie gazu przez Ukrainę, Putin miał związane ręce i nie mógł prowadzić wojny. (...) Możemy bez przesady powiedzieć, że niepowodzenie rządu Merkel w zamknięciu rury śmierci popchnęło Putina w kierunku wielkiej wojny" - przekonuje szef Centrum Studiów Globalnych "Strategie XXI wiek".

Gonczar podkreśla, że "Kreml wiedział, że Niemcy znają jego ostateczny cel, pozbawienie Ukrainy tranzytu gazu, a jednak niemieccy przywódcy polityczni byli gotowi wziąć udział w tym festiwalu hipokryzji, nazywając to umową handlową".

Nord Stream 2 wróci?

Reklama

"Na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w 2007 roku Putin zażądał strefy wpływów i od tego czasu zginęły tysiące Ukraińców, ofiar agresywności Kremla. W tym kontekście Putin postrzegał gotowość Niemiec do przyjęcia Nord Stream 2, likwidującego ukraińską polisę bezpieczeństwa od rosyjskiej eskalacji, jako skinienie głową i przymknięcie oka" - twierdzi autor artykułu.

"Putin myślał: Angela Merkel rozumie, co próbuję osiągnąć, szanuje moje prawo do panowania nad bliską zagranicą, Niemcy są nawet skłonne antagonizować swoich sąsiadów – Polskę, kraje bałtyckie itd. – wykonując nasze polecenia w ramach UE. Dodatkowo wydaje się, że łatwo da się manipulować niemiecką opinią publiczną: USA odradzają mój rurociąg, więc może powinniśmy to nazwać amerykańską próbą naruszenia suwerenności Niemiec" - argumentuje Gonczar.

Według niego "to jest ta trudna prawda, której nikt nie chce słyszeć. Istnieje ogromne pragnienie, by zamieść to pod dywan i uczcić trudną i odważną decyzję, jaką niemiecki rząd podjął, kiedy w końcu odłożył na bok Nord Stream 2. (...) A niektórzy w Niemczech wciąż mają nadzieję, że będą używać tego zakrwawionego rurociągu w przyszłości".