DGP: Najdobitniejszym efektem sankcji jest załamanie kursu rubla, ale co to będzie oznaczało w praktyce dla Rosjan?

Paweł Borys: System finansowy jest krwiobiegiem gospodarki. Wymuszona sankcjami podwyżka stóp procentowych oznacza, że rosyjscy kredytobiorcy zapłacą dwukrotnie wyższe raty. Rosjanie mają problemy z wybieraniem gotówki z bankomatu, o ile w ogóle mogą to robić. Firmy mają problemy z rozliczeniem się między sobą. Za chwilę pojawią się braki w sklepach, bo w coraz większym stopniu Rosja jest objęta embargiem transportowym, a ceny poszybują w górę. Zapewne inflacja przekroczy 20 proc.
Widzieliśmy naradę u Putina w sprawach gospodarczych, jakie Rosja ma możliwości obrony?
Widać to było po minach uczestników narady. Putin chciał odbudowy ZSRR i mu się udało! Rosja wraca do gospodarki centralnie planowanej. Firmy są nacjonalizowane, wprowadzona jest kontrola obrotu dewizami czy limity wypłat, by chronić płynność sektora finansowego. Efekty paraliżu systemu bankowego w Rosji są obecnie zbliżone do olbrzymich kosztów, jakie ponosi w wyniku wojny ukraińska gospodarka. Już widzimy, że Rosjanie nie mogą płacić za granicą walutami, a podróże stały się niemożliwie. Visa, Mastercard i Apple Pay nie obsługują transakcji. Za chwilę zapewne upadną linie lotnicze, bo nie mogą serwisować samolotów, które zresztą nie mają gdzie latać. W tej sytuacji mit Putina, że Rosja jest potęgą i krajem gospodarczego sukcesu, który wyzwala Ukrainę, legł w gruzach. W ciągu dwóch–trzech dni zobaczyli to i zwykli Rosjanie, i otoczenie Putina. Oligarchowie są załamani. Nie po to uwijali się przez 20 lat, okradając Rosjan, budując gigantyczne majątki, żeby stracić je w tydzień. Szacuje się, że 100 oligarchów zgromadziło ponad 200 mld dol. Kilka dni temu Putin pokazał się niczym Kim Dzong Un na spotkaniu z pracownikami na budowie. Uważa się, że miał na sobie kamizelkę kuloodporną i w tej sytuacji nic dziwnego.
Reklama
Co z sankcjami wobec rosyjskich surowców, nie pora na nie? A może Europa nie jest jeszcze gotowa?
Reklama
Musimy być gotowi ponosić te koszty, ponieważ tu chodzi o nasze bezpieczeństwo. Oczywiście sankcje muszą być wykonalne i bardziej dotykać Rosję niż nas, tzn. nie destabilizować gospodarki europejskiej. Najważniejszym surowcem jest ropa, a w mniejszym stopniu chodzi o gaz. Ropa to niemal jedna trzecia ich przychodów budżetowych. I gdyby nastąpiło zwiększenie produkcji ze strony krajów arabskich i USA, to byłoby możliwe wprowadzenie takiego embarga lub po prostu spadłaby cena. To byłby niemal śmiertelny cios dla Rosji zwłaszcza, gdyby do tego doszły sankcje Chin. Wówczas Rosja znalazłaby się w takiej sytuacji jak Korea Północna czy Iran. Byłaby zamkniętym krajem z potężnym wzrostem bezrobocia, recesją i wysoką inflacją. Ograniczyłoby to możliwość finansowania zbrojeń i armii oraz zapewne wywołałoby prędzej czy później powstanie społeczeństwa przeciw reżimowi Putina. On ma więc coraz mniej czasu. Niestety nadal reaguje agresją, prowadząc coraz brutalniejsze ataki na ludność cywilną i dokonując zbrodni wojennych.