Jak obecnie wygląda sytuacja na Ukrainie? Czy zwykli obywatele obawiają się wojny, a może podchodzą do tego na spokojnie, bo przecież to nie pierwszy raz, gdy Putin grozi?

Reklama

To moim zdaniem normalne, że się boją. Większość zwykłych ludzi, obywateli mojego kraju obawia się o swoje życie, bezpieczeństwo. Wśród nich są ci bardzo zdeterminowani, zdecydowani zostać i bronić kraju, jeśli zajdzie taka potrzeba. To około 60 proc. społeczeństwa. Ale jest też ta druga grupa osób zmęczonych tym wszystkim, nie tylko tą sytuacją, która ma obecnie miejsce, ale napięciem, które trwa tak naprawdę od wiosny, gdy nastąpiło przesunięcie wojsk rosyjskich na Zachód. A patrząc z perspektywy ostatnich ośmiu lat, od czasu agresji na Krymie i na Donbasie, Ukraina nie może się normalnie rozwijać, jej odbudowa jest obecnie spowolniona. Od 2014 roku ludzie masowo wyjeżdżają. Ze statystyk wynika, że w ubiegłym roku wyjechała ich rekordowa liczba, bo ok. 700 tysięcy. Opuścili kraj na długo, a nawet na stałe. Ta sytuacja również pokazuje, jak działa gospodarka. Nie ma nowych inwestycji, bo w obliczu zagrożenia wojną, nikt się ich nie chce podejmować. Przez brak spokoju i perspektyw ludzie wyjeżdżają.

Kogo Ty zostawiłeś na Ukrainie?

Mam tam przyjaciół, znajomych jeszcze z czasów studiów. Mieszkam w Polsce od 20 lat, tata miał polskie korzenie, ale mój brat często jeździ na Ukrainę w delegacje, ma tam żonę, dzieci, więc o tym, co się dzieje, o nastrojach i emocjach tam panujących wiem z pierwszej ręki.

Reklama

Oprócz lęku, jakie jeszcze emocje towarzyszą Ukraińcom?

To ciągła obawa, napięcie, zastanawianie się, jak to będzie, czy do tej wojny dojdzie, czy nie, czy będzie za co żyć, ale najważniejsze jest to, czy wreszcie staniemy się państwem demokratycznym i państwem prawa.

Jak odbierane są te groźby ze strony Rosji?

Czy one są realistyczne? I tak, i nie. Z jednej strony to zwykły szantaż, ale jak nic nie jest tym groźbom przeciwstawiane, to z szantażu stają się realnymi, przechodzą w realne działania, agresję, okupację wojskową i gospodarczą wojnę. Ta wojna toczy się nie tylko w Donbasie, ale ma też oblicze gospodarczego duszenia. Putin pójdzie tak daleko, jak mu na to pozwolą i władze Ukrainy, i naród, ale też Zachód. Przykładem niech będzie rok 2014 – okupacja Krymu, najazd na Donbas i reakcja Zachodu w moim mniemaniu prawie zerowa. Presja ze strony Zachodu była taka, by nie prowokować Putina, a gdy na Krym weszły “zielone ludziki”, gdyby wtedy Zachód był stanowczy, wsparł Ukrainę, stawił opór Rosji, to Ukraińcy mogliby się bronić, a Putin szybko by wojska wycofał. Propozycja Zachodu była, by nie strzelać i nie prowokować Putina. Oprócz sprawy Krymu, jest też wojna gazowa. Unia Europejska nie ma wspólnej polityki w stosunku do Rosji. Doprowadziło to do tego, że cena gazu skoczyła z 200 na 2 tys. dolarów. I znowu Putin nie poniósł żadnych skutecznych konsekwencji. Trzeba mieć na uwadze fakt, że to podstępny gracz, który potrafi korumpować polityków, dziennikarzy.

Targ w Kijowie / PAP/EPA / ZURAB KURTSIKIDZE
Reklama

A jak w takim razie oceniasz obecną sytuację? Zachód teraz też wciąż niewiele robi?

USA, Wielka Brytania, Polska, państwa bałtyckie wreszcie włączyły światło i przyłapały złodzieja. Ten złodziej po raz pierwszy od ośmiu lat został przyłapany na gorącym uczynku i nie udało mu się ukraść tego, co zamierzał. Nie oznacza to rzecz jasna, że zaniechał swoich planów. Dla Rosji Ukraina jako państwo i naród nie istniała i nie istnieje. Tego narodu dla niej nie ma i ten złodziej, czyli Putin, na wszelkie sposoby będzie dążył do tego, by tak się stało. Jego strategia polega na tym, że straszy, szantażuje, a potem stwierdza, że “ok, odpuszczamy, ale pamiętajcie, że Ukraina i tak będzie nasza”.

Wierzysz w to, że rzeczywiście wycofuje wojska?

Nie ma co wierzyć. Tylko jeśli wywiady zachodnie, w tym amerykańskie potwierdzą, że tak jest, to wtedy można będzie stwierdzić, że tak jest. Nad Ukrainą codziennie lata potężny amerykański kompleks wywiadowczy, który może zaglądać w głąb Rosji, czy Białorusi. Według mnie USA posiada rzetelną informację, a jeśli prezydent Biden mówi, że jest zagrożenie, to jest. Choć czasem, jak kilka dni temu prezydent Ukrainy stwierdzi coś innego, uspokoi i powie, że już za chwilę, wiosną będziemy smażyć szaszłyki na grillu.

Prezydent Andrzej Duda stwierdził ostatnio, że nie będzie już wojny, jaką znamy. Jego zdaniem współczesna wojna to będą m.in. ataki cybernetyczne

Myślę, że w tej kwestii można wrócić do pojęcia zimnej wojny - ograniczeń handlowych, sankcji, zakazów, do tego też bym dopisał te ataki cybernetyczne. Jeden z nich odbył się kilka dni temu na ukraińskie ministerstwa i banki. Ta zimna wojna tak naprawdę trwa osiem lat, tylko stopień napięcia się zmienia - to spada, to podnosi się. Czy gospodarka, czy Nord Stream 2, to elementy tej zimnej wojny. Najgorsze jest to, że Rosja ma lobby na Ukrainie. Obecne władze na Ukrainie również podejmują czasem głupie działania, jak chociażby zakup rosyjskiej energii elektrycznej od Białorusi. Nie wiadomo z jakiego powodu nie tworzono zapasów węgla w ciągu roku przed sezonem jesienno-zimowym i przez to Ukraina zmuszona jest, by wykupywać energię na Białorusi.

Przejście podziemne w Kijowie / PAP/EPA / ZURAB KURTSIKIDZE

Czy Twoim zdaniem sytuacja na Ukrainie sprawi, że do Polski przyjedzie jeszcze więcej Ukraińców?

Emigracja trwa od 2017 roku i cały czas przybiera na sile. Nie zależy tylko od sytuacji, ale pozwoliło na to zniesienie wiz przez UE i fakt, że Polska ułatwiła zatrudnienie moich rodaków. Oczywiście z każdym napięciem płynie kolejna fala migracji. Jeśli praca i płaca jest tu stabilna, to zostają na dłużej albo na stałe. Dla obywateli kraju, w którym toczy się wojna, wizja normalnego życia jest kusząca, staje się marzeniem, które chce się spełnić. Czy będzie się ta migracja dalej nasilała? Trudno powiedzieć. Wiele osób wykształconych z dobrym zawodem nie robi tego, czego się uczyły i dlatego szukają dalszych możliwości wyjazdu do Niemiec, albo dalej.

A czy prawdą jest, że obecnie mieszkańcy Kijowa przeprowadzają się do Lwowa, by być w razie czego bliżej Polski?

Z relacji znajomych wiem, że we Lwowie, na ulicach, w sklepach od kilku dni pojawia się coraz więcej osób ze Wschodu Ukrainy. Są to przyjezdni, ktoś wywiózł żonę, rodzinę z dziećmi, bo się po prostu boi. Kiedy sytuacja się uspokoi, to powrócą do swoich miejsc zamieszkania.

Mieszkania w Kijowie podobno bardzo zdrożały?

To efekt nie tylko konfliktu, ale pandemii, czy inflacji, która dotyka również Polskę, oraz wzrostu cen ropy, gazu. Ukraina nie kupuje go po stabilnych cenach w wysokości 200 dolarów, ale właśnie tych 1,5-2 tys. Dlatego też od stycznia niektóre zakłady stoją, nie produkują nic, bo koszty energii by ich przerosły. Prawda też jest taka, że na Ukrainie brakuje siły roboczej. Wielu pracowników wyjechało do Polski, czy na Zachód. Nie ma komu pracować, a gdy dochodzi do tego lęk o przyszłość, to trudno się dziwić, że tak się dzieje.

Trag w Kijowie / PAP/EPA / ZURAB KURTSIKIDZE

Widzisz jakieś plusy w tym wszystkim? Jakieś światełko w tunelu?

Myślę, że to nowoczesna broń, którą Ukraina dostała m.in. od Amerykanów. To ma ogromne znaczenie i w pewien sposób powstrzymuje Putina, ale to tylko jeden z elementów. Najważniejsze jest jednak wsparcie demokratycznego świata m.in. bronią, ale też politycznie, czy sankcje nałożone na Rosję, dzięki którym Ukraińcy nie czują się osamotnieni, porzuceni.

Jak Ukraińcy w Polsce wspierają tych, którzy zostali w kraju?

Patrząc na emigrację zarobkową i starą diasporę, która mieszka tu od urodzenia, wielu z nich przekazuje fundusze rodzinom, by mogły zapłacić za czynsz, usługi komunalne. To już jest wsparcie dla ukraińskiej gospodarki. To żywy pieniądz, który do niej trafia. Po każdym napięciu, akcji zbrojnej ludzie przekazują również środki na pomoc wojsku, na leczenie rannych. W Donbasie to, że ktoś jest ranny, to prawie codzienny problem. Moi znajomi non stop na coś, albo na kogoś zbierają. Z tych przesyłanych przez Ukraińców na całym świecie pieniędzy, przekazów pieniężnych za pomocą Western Union, czy innych firm, płynie na Ukrainę wsparcie warte ok.15 mld dolarów rocznie. To naprawdę mocny zastrzyk finansowy.

To czego życzyć Ukraińcom w tym trudnym czasie?

Moim zdaniem wytrwałości i stanowczości w osiągnięciu celu. By te wysiłki jak Pomarańczowa Rewolucja, czy Majdan i ofiary wojny nie poszły na marne. Tym celem jest godne życie w normalnym, demokratycznym państwie. Takim samym na przykład jak Polska. Kiedy ktoś z Ukrainy tu przyjeżdża, wydaje mu się, że tu zawsze tak było fajnie i normalnie, a przecież wy również dochodziliście przez wiele lat do swojej niepodległości, praworządności i demokracji. Walczyliście o wolność i niepodległość. Teraz Ukraina przechodzi, może w przyspieszonym trybie to, co Polska przeszła przez te setki lat. Życzę, więc i sobie i moim rodakom przystąpienia do UE, do NATO i normalnego życia w demokratycznym państwie.