- Tak jak zakładaliśmy, będzie to ten rok, druga połowa tego roku. Nie chcemy wskazywać konkretnej daty, bo przed nami trudny element uruchomienia wrót wodoszczelnych. To pierwsza w Polsce taka inwestycja, więc pewnie będą trudności, żeby wszystko działało prawidłowo, ale wszystko wskazują na to, ze pod koniec tego roku pierwsze statki przepłyną przez Mierzeję – powiedział Gróbarczyk.
Szanse rozwoju
Dodał, że otwarcie kanału przez mierzeję oznacza szanse rozwoju dla miejscowości leżących nad Zalewem Wiślanym - takich jak Elbląg czy Frombork.
- Cały ten obszar działania będzie miał wpływ na uruchomienie Polski wschodniej - obszarów, które nie miały szans na rozwój, nie mówiąc o rozwoju portu Elbląg, który był już "umartwiony". Mówiło się, że to najdroższe parkingi na świecie, bo na nabrzeżu stały samochody. Mam nadzieję, że to się zmieni, że w tym roku ruszą statki przez kanał i że zaczniemy nowy etap rozwoju Elbląga, ale i innych miejscowości, leżących nad Zalewem, które będą miały możliwość rozwoju przemysłowego, ale i turystycznego – powiedział wiceminister infrastruktury.
Dodał, że wraz z budową kanału konieczne jest pogłębienie toru wodnego przez Zalew Wiślany i rzeki Elbląg, modernizacja portu w Elblągu, budowa nowych mostów.
Sytuacja przemysłu stoczniowego
Gróbarczyk był pytany także o sytuację przemysłu stoczniowego. Przypomniał, że do likwidacji stoczni doszło w 2008 r. za czasów rządu PO-PSL, który "nie realizował żadnej polityki obrony tej branży, nie oddał sprawy do ETS, tylko zrealizował to, co przyszło z Komisji Europejskiej". Powiedział, że rząd Zjednoczonej Prawy od 2016 roku realizuje program odbudowy tej branży i do polskich stoczni trafiło zamówienie na budowę 4 promów.
- Mamy podpisany kontrakt, przelane pieniądze, rozpoczyna się budowa - i mamy próbę zdyskredytowania działań rządu przez opozycję, poprzez powrót do sarkazmu, co ma na celu zdyskredytowanie całego procesu – ocenił Gróbarczyk.
Dodał, że cały program budowy promów ma wartość 4 mld zł, a powstanie 4 statków "zabezpieczy potencjał przewozowy naszych armatorów".
- Stocznie w Rostocku i Wismarze, które dostawały nieograniczone środki z budżetu niemieckiego, właśnie splajtowały – stwierdził Gróbarczyk.