Potęgujące się zatory w światowych przewozach ładunków wynikają w dużej mierze z chińskiej polityki zerowej tolerancji dla COVID-19. Po wykryciu choćby jednego przypadku zakażenia są zamykane porty i terminale przeładunkowe.
Do takiej sytuacji doszło w połowie sierpnia, kiedy częściowo zamknięto chiński port Ningbo, trzeci największy terminal kontenerowy świata, obsługujący głównie ruch do Ameryki i Europy. Wcześniej ograniczenia paraliżowały prace innych chińskich portów, m.in. w Shenzhen. Wszystko to sprawia, że na towar z Chin trzeba czekać znaczniej dłużej, a dodatkowo cena frachtu gwałtownie skoczyła. Za wysyłkę kontenera z Chin do Europy trzeba zapłacić 10 razy tyle, ile w maju 2020 r. Kłopoty z przewozem towarów statkami spowodowały ogromne zainteresowanie innym środkami transportu – samolotami i koleją.