Jak przypomina stołeczna "Wyborcza", na początku kwietnia do NIL wpłynęło zawiadomienie podpisane przez p.o. głównego inspektora sanitarnego Krzysztofa Saczkę.
"Potwierdzam informację o umorzeniu postępowania wszczętego wobec mnie na wniosek p.o. GIS przez Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, który nie stwierdził naruszenia Kodeksu Etyki Lekarskiej. Wszystkim, którzy mnie wspierają, okazują życzliwość - bardzo dziękuję!" - napisał Paweł Grzesiowski na Twitterze,
Zarzuty wobec Grzesiowskiego
"Grzesiowskiemu zarzucono, że naruszył art. 71 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który mówi, że lekarz ma obowiązek zwracania uwagi społeczeństwa, władz i każdego pacjenta na znaczenie ochrony zdrowia, a także na zagrożenie ekologiczne. Swoim postępowaniem, również poza pracą zawodową, lekarz nie może propagować postaw antyzdrowotnych" - pisze "GW".
Grzesiowski powiedział dziennikowi, że zapoznał się z pismem w całości. - W mojej opinii jest ono abstrakcyjne. Podczas lektury można było odnieść wrażenie, że jestem proepidemikiem, a to tylko dlatego, że zdarzało mi się krytykować GIS - podkreślił.
Sąd cywilny, nie lekarski?
W jego ocenie poczuciem zniesławienia głównego inspektora sanitarnego nie powinien się zajmować sąd lekarski, tylko cywilny. - Ale to już za mną. Ta decyzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że moje działania są słuszne - mówi "GW" Grzesiowski.