O ile w 2015 r. mogliśmy wybierać spośród 219 telewizyjnych stacji polsko języcznych, to w 2018 r. było ich 249, a w tym roku już 262. I na tym nie koniec.
Jak to możliwe, że mimo rosnącej popularności platform oferujących wideo online nadawcy inwestują w kolejne tradycyjne kanały? Zdaniem Joanny Nowakowskiej, analityczki rynku w agencji Wavemaker (GroupM), jedną z głównych przyczyn jest stabilny rynek reklamy telewizyjnej. Według obliczeń GroupM w tym roku do telewizji trafi ponad 40 proc. pieniędzy wydanych w kraju na reklamy. Na podobnym poziomie udział tego medium w budżetach reklamowych utrzymuje się od kilku lat.
‒ Jeśli przyjąć, że wartość rynku reklamy telewizyjnej zbliża się do 4,5 mld zł, to każdy 1 proc. udziału w czasie oglądania oznacza dla nadawcy 45 mln zł rocznych przychodów – szacuje Nowakowska. Próg 1 proc. przy silnej konkurencji trudno przekroczyć, ale nawet 0,5 proc. daje ponad 20 mln zł. ‒ Z perspektywy dużych nadawców, o zasobnych bibliotekach programowych, dołożenie kolejnej stacji oznacza stosunkowo niewielką inwestycję i relatywnie łatwy zysk – dodaje ekspertka.
Reklama
Reklama