Bilateralne spory trafiające przed Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej są rzadkością. Także dlatego, że źle wpływają na relacje pomiędzy państwami. Czy na tym zależało Czechom, którzy zaskarżyli do TSUE Polskę? A może po prostu puściły im nerwy?
Sprawa dotyczy planów rozszerzenia wydobycia w kopalniTurów. Kopalnia ta jest źródłem węgla brunatnego dla pobliskiej elektrowni PGE, która wytwarza 5 proc. krajowej produkcji prądu. Zdaniem czeskich władz plany te mogą zagrozić dostawom wody pitnej dla 30 tys. mieszkańców przygranicznego regionu – Kraju Libereckiego. Polska podkreśla, że tylko przedłużyła koncesję, że nie ma mowy o ekspansji odkrywki, a czeskie zarzuty nazywa nieuzasadnionymi. Nie ukrywa też zaskoczenia, bo liczyła, że uda jej się z sąsiadem dogadać.
W Czechach zła atmosfera wokół kopalni narastała już od pewnego czasu. Jak czytamy na założonej przez organizacje ekologiczne stronie stopturow.com, już pod koniec kwietnia 2020 r. czescy parlamentarzyści domagali się, by rząd w Pradze podjął dalsze działania (po skardze na przedłużenie koncesji na wydobycie węgla brunatnego kopalni Turów do 2026 r., którą Czechy złożyły do KE). Członkowie komisji spraw zagranicznych w czeskim parlamencie przyjęli rezolucję, w której wyrazili obawę o dostawy wody pitnej dla 28 tys. mieszkańców, zwłaszcza że w Europie wystąpiła największa susza od pół wieku.
Reprezentująca Kraj Liberecki kancelaria prawna Frank Bold Attorneys argumentowała, że kopalnia pogłębi się nawet do 30 m poniżej poziomu morza i już w 2023 r. może zbliżyć się do odległości zaledwie 100 m od granicy i 1 km od najbliższej wsi w Czechach. Według kancelarii grozi to odwodnieniem ekosystemów i zagraża dostawom wody pitnej, a Polska nie przeprowadziła oceny środowiskowej i podjęła decyzję o przedłużeniu koncesji dla kopalni mimo sprzeciwu Czech.
Polska z kolei wskazuje, że przeprowadziła konsultacje, które zakończyły się podpisaniem protokołu uzgodnień. „Mając na względzie obawy strony czeskiej i niemieckiej dotyczące m.in. poziomu wód, Kopalnia Turów podjęła szereg działań minimalizujących wpływ odkrywki w tym zakresie. Po stronie polskiej, w pobliżu miejscowości Uhelna, kończy się obecnie budowa ekranu przeciwfiltracyjnego o długości ok. 1100 m i głębokości od 65 m do 117 m. Inwestycja za 17 mln zł jest działaniem profilaktycznym, do którego Kopalnia Turów zobowiązała się dobrowolnie” – podkreśla PGE. Spółka nie zgadza się też z tezą, że Turów rozszerza obszar wydobycia, choć przyznaje, że odkrywka „w sposób naturalny” przesuwa się w kierunku czeskiej granicy. Broni się, wskazując, że sami sąsiadujemy z kilkakrotnie większymi kopalniami węgla brunatnego po stronie Czech i Niemiec.
Przeciwko dalszemu przedłużaniu życia kopalni aż do 2044 r. protestują jednak także organizacje ekologiczne w kraju (niedawno aktywiści Greenpeace wspięli się na koparkę na terenie odkrywki).