Z kwoty 4,75 mld euro, które obiecali Gazpromowi partnerzy w projekcie - Shell, Wintershall, Uniper, OMV i Engie - rosyjski koncern może nie otrzymać 600-650 mln euro - przypuszcza "Kommiersant". Przypomina, że uzgodniony przez uczestników projektu model finansowania zakładał, że Gazprom jako jedyny akcjonariusz zainwestuje połowę z 9,5 mld euro, na które szacowano koszt Nord Stream 2. Pozostałą sumę w postaci kredytów obiecało pięć koncernów z Europy Zachodniej, co oznacza, że każdy z partnerów miał przekazać do 950 mln euro.
Wintershall Dea poinformował w środę, że zakończył finansowanie na poziomie 730 mln euro. Według danych "Kommiersanta" na tym samym poziomie zakończyły się transze dwóch innych partnerów Gazpromu: Uniper i OMV. Firmy nie wyjaśniły powodów, dla których wysokość inwestycji jest niższa niż pierwotnie planowano. Operator gazociągu, spółka Nord Stream 2 AG oświadczył, że "finanse na projekt są zapewnione w stopniu wystarczającym do zakończenia stadium inwestycyjnego i przejścia do etapu eksploatacji".
Gazprom dofinansuje projekt z własnych funduszy?
Jak przypomina rosyjski dziennik, koszt projektu przyjmowano z "zakładką" finansową i dopuszczano, iż ostatecznie wyniesie on tylko 8,5 mld euro. Od połowy 2019 roku operator nie podawał jakichkolwiek ocen, co związane było z opóźnieniem budowy na skutek sankcji nałożonych przez USA. Taka zwłoka ogółem powinna spowodować wzrost kosztów - zauważa "Kommiersant".
Dziennik przypuszcza, że Gazprom będzie musiał dofinansować projekt z własnych funduszy. Z ekonomicznego punktu widzenia zmienia to niewiele, bowiem jeśli gazociąg mimo wszystko zacznie działać, to Gazprom będzie musiał oddawać mniejsze kredyty - podsumowuje dziennik.