Prawie 9 tys. podmiotów mogło nie dokonać na czas wyboru instytucji zarządzającej PPK – pracowniczym planem kapitałowym. Tak wynika z podsumowania wyników kolejnych dwóch etapów akwizycji do programu emerytalnego w poszczególnych firmach. Z powodu pandemii finalny termin wyboru partnera finansowego dla przedsiębiorstw zatrudniających od 50 do 249 osób i od 20 do 49 osób został ujednolicony. O ile niemal wszystkie z większych zrobiły to na czas, o tyle w gronie mniejszych być może nawet jedna czwarta nie podjęła decyzji.
Firmy małe (z 20–49 zatrudnionych) są wciąż mało zaawansowane, jeśli chodzi o wdrażanie PPK. Wiele z nich dopiero teraz zaczyna zajmować się tematem, a sporo zrobi to pewnie dopiero po otrzymaniu listu przypominającego z Polskiego Funduszu Rozwoju. Można oczekiwać, że proces zawierania umów z małymi firmami potrwa co najmniej do końca tego roku i wtedy będzie można pokusić się o analizę stanu tego rynku – zauważa Marek Przybylski, prezes Aviva Investors TFI.
Co z tymi, którzy nie dokonają wyboru? W takim przypadku rolę instytucji zarządzającej bierze na siebie Polski Fundusz Rozwoju, odpowiadający za wprowadzenie programu PPK.

Roszady rynkowe

Reklama
Instytucje oferujące PPK podkreślają, że koronawirus skomplikował akwizycję. Jak mówi Jarosław Skorulski, prezes BNP Paribas TFI, pewnym ułatwieniem było to, że upowszechniły się zdalne kanały komunikacji. Oznaczało to, że prezentacje oferty, szkolenia w firmach nie wymagały osobistej obecności w zakładach. Ale pogorszenie sytuacji gospodarczej sprawiło, że przekonywanie ludzi do PPK stało się trudniejsze.
Firmy mają swoje problemy, a ludzie boją się utraty pracy. Wolą mieć te 2 proc. więcej niż mniej. To będzie głównym czynnikiem decydującym o poziomie partycypacji. Do tego dochodzą wahania notowań na rynkach. My podkreślamy, że wprawdzie dziś liczy się każda złotówka, ale patrząc długoterminowo i biorąc pod uwagę, że 2 proc. własnej wpłaty uczestnika przekłada się na niemal drugie tyle od pracodawcy i państwa, to ryzyko inwestycyjne jest ograniczone – wskazuje Skorulski.
Do momentu ogłoszenia pandemii koronawirusa, czyli do połowy marca, proces rozmów z firmami, które miały przystąpić do programu w ramach II fali, przebiegał bardzo dynamicznie i zgodnie z planem. Po tym okresie przedstawiciele sektora MSP walczący z ekonomicznymi skutkami COVID-19 zaczęli odkładać swoje obowiązki związane z wprowadzeniem PPK – mówi Paweł Giza, wiceprezes Nationale-Nederlanden PTE.
Zainteresowanie podpisywaniem umów ze strony pracodawców z drugiego i trzeciego etapu wzrosło dopiero na przełomie września i października, a najwięcej zawarliśmy ich w ostatnich tygodniach – mówi Marcin Żółtek, szef TFI PZU.
Menedżerowie ubezpieczyciela po pierwszym etapie akwizycji nie ukrywali, że wyniki były poniżej oczekiwań. Zostało to jednak nadrobione w kolejnych etapach, czemu sprzyjała popularność ubezpieczeń grupowych PZU Życie. Obecnie to PZU może się pochwalić największą liczbą firmowych klientów w programie PPK. A jeśli doliczyć klientów Pekao, które awansuje na trzecią pozycję, to grupa ma ich dwa razy więcej niż PKO TFI. Ta ostatnia firma wciąż jest jednak liderem w aktywach.
Zakończone rundy akwizycji będą skutkowały przetasowaniami na kolejnych miejscach rankingu największych zarządzających PPK. Pod względem liczby firm-klientów na czwarte miejsce spada Nationale-Nederlanden PTE SA.

Słabsza partycypacja

Przedstawiciele firm pytani przez DGP o spodziewaną partycypację w drugim i trzecim etapie PPK mówią najczęściej o poziomie rzędu 30 proc. (w pierwszym etapie, który obejmował największe firmy, było to ok. 40 proc.).
Pandemia i pogarszające się otoczenie gospodarcze nie pomagają osiągnąć dobrych rezultatów. Generalnie obserwacja jest taka, że im mniejsza firma, tym z partycypacją będzie gorzej, choć nie zawsze to jest regułą – wskazuje Adam Gola, prezes Pocztylion-Arka PTE.
Z perspektywy rocznego doświadczenia widzimy, że program jest coraz lepiej rozpoznawalny. Pomimo niekorzystnego otoczenia klienci nie rezygnują, są zadowoleni, ponieważ czują, że za PPK stoją konkretne korzyści. Zakładamy więc, że w dłuższym okresie partycypacja będzie rosła – mówi Robert Garnczarek, prezes AXA TFI.
Podobną nadzieję ma Łukasz Kwiecień, wiceprezes PKO TFI. Liczymy się z tym, że z uwagi na bardzo trudną sytuację ogólną i niedobre nastroje, partycypacja w mniejszych firmach z drugiego, a zwłaszcza trzeciego etapu będzie niższa niż w tych działających już programach z firm największych. Z czasem będzie zapewne tak jak z PPK w dużych firmach i w starych programach PPE – przykład inwestujących koleżanek i kolegów z pracy zachęci kolejne osoby do PPK. Dodaje, że w dużych firmach w tym roku przybyło kilkadziesiąt tysięcy uczestników PPK.

Konsolidacja w toku

Liczba pozyskanych klientów, to, ilu mają pracowników, i poziom partycypacji będą głównymi czynnikami decydującymi w dłuższym okresie o udziale w rynku i opłacalności programu PPK dla zarządzających.
Oszczędności emerytalne stanowią bardzo ważny segment rynku. Chcemy w tym uczestniczyć niezależnie od udziału, jaki będziemy mieć. Zakładamy, że partycypacja będzie rosła i pod tym względem będziemy się szybko zbliżali do 50 proc. To będzie pozytywnie oddziaływało na rentowność projektu. Ale też nie zakładamy, że to biznes, który sam w sobie byłby dochodowy w ciągu dwóch czy trzech lat. On stanie się opłacalny, ale w dłuższej perspektywie – mówi Jarosław Skorulski. Według niego zaangażowanie w projekt PPK ma sens przy udziale w rynku rzędu 2,5–3 proc.
Niektórzy gracze już zaczęli się wykruszać. Ubezpieczeniowa Warta w ogóle nie wystartowała z akwizycją. Pocztylion-Arka we wrześniu zawarł umowę przejęcia zarządzania funduszami PPK prowadzonymi przez Aegon PTE (niedawno pojawiła się zapowiedź całkowitego wyjścia Aegonu z naszego kraju).
Nie wszystkie karty na rynku PPK są jeszcze rozdane. Do wzięcia są jeszcze pracownicy sektora publicznego oraz najmniejszych firm.
RYNEK PRACOWNICZYCH PLANÓW KAPITAŁOWYCH