Obecnie, gdy dodatkowe przychody rencisty przekroczą 70 procent przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, czyli 1892,40 złotych brutto, ZUS obniża rentę o kwotę przekroczenia. Jeśli natomiast przychody z pracy rencisty są większe niż 130 procent przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego, czyli 3514,50 złotych brutto, świadczenie jest całkowicie zawieszone.

Reklama

Regulacje te wprowadzono przed laty, kiedy w kraju panowało bezrobocie i rencistom ograniczono możliwość dodatkowych zarobków. Dzisiaj jednak sytuacja na rynku pracy jest zupełnie inna, i to pracodawcy poszukują pracowników.

Organizacje pracodawców chwalą pomysł resortu pracy. "Jest to sposób na aktywizację tej grupy osób. Równocześnie uważamy, że możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę lub rentę powinna być dużo staranniej analizowana" - podkreśla Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Pracodawców "Lewiatan". Zaznacza, że w Polsce pracuje zaledwie 55 procent osób w wieku produkcyjnym - czyli znacznie mniej niż w innych krajach Wspólnoty. Natomiast w grupie wiekowej od 55 do 64 lat pracuje tylko 20 procent, podczas gdy np. w krajach skandynawskich zatrudnionych jest ok. 68 procent tej grupy - pisze "Dziennik Polski".

Włodzimierz Sobczuk, prezes Krajowej Izby Gospodarczo-Rehabilitacyjnej, jest bardziej sceptyczny. Według niego, zniesienie limitów zarobków rencistów może przynieść zarówno pozytywne, jak negatywne skutki. Być może pozwoli już pracującym rencistom więcej zarabiać. Oznacza to jednak wzrost oczekiwań płacowych tej grupy pracowników, co nie jest mile widziane przez pracodawców.

Dziś renciści sami ograniczają swoje zarobki, zwiększając swą konkurencyjność na rynku pracy. W przypadku oczekiwań podwyższonych zarobków przez rencistów pracodawcy mogą zacząć zastępować ich - za te same pieniądze - zdrowymi i młodymi pracownikami o większej dyspozycyjności lub nawet cudzoziemcami, o których w Polsce coraz łatwiej. W konsekwencji to, co na pozór korzystne dla rencistów, może się okazać jednak dla nich niekorzystne - pisze "Dziennik Polski".