Pieniądze mają pochodzić ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Tegoroczne rekompensaty wyglądają na rozwiązanie prostsze niż ubiegłoroczny algorytm, według którego wyliczane były zwroty dla firm energetycznych za zamrożenie cen dla odbiorców. Ale sprzedawcy prądu będą obciążeni biurokracją związaną z przyjmowaniem milionów deklaracji i ustalaniem wypłat.

Reklama

W wykazie prac legislacyjnych rządu pojawił się projekt Ministerstwa Aktywów Państwowych dotyczący kompensacji z tytułu wzrostu cen energii elektrycznej w 2020 r.

Do wyrównania tegorocznych podwyżek cen prądu uprawnione będą osoby mieszczące się w pierwszym progu dochodowym (czyli zarabiający do ok. 7,1 tys. zł brutto miesięcznie). By otrzymać rekompensatę, muszą do końca roku złożyć u swojego sprzedawcy prądu deklarację, że nie przekraczają drugiego progu dochodowego. Jest jeszcze jedno kryterium: odbiorca musi zużyć w 2020 r. ponad 63 kilowatogodziny energii elektrycznej (przeciętnej rodzinie wystarcza to na mniej więcej dwa tygodnie).

Koszty operacji, podobnie jak w przypadku zamrożenia cen prądu w zeszłym roku, mają być pokrywane ze sprzedaży uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Z jedną różnicą: na wypłaty rekompensat przedsiębiorstwom energetycznym w ubiegłym roku były przeznaczone dochody głównie z niewykorzystanych pozwoleń. Tym razem będą to pozwolenia z bieżącego okresu.

"Na realizację celu ustawy przeznaczony zostanie dochód ze sprzedaży 25 mln uprawnień do emisji, które stanowią część krajowej puli aukcyjnej w ramach nowego okresu rozliczeniowego EU ETS rozpoczynającego się od dnia 1 stycznia 2021 r." – czytamy w rządowym dokumencie. Dochody z aukcji powinny przede wszystkim wspierać modernizację polskiego sektora energetycznego. Sprzedaż uprawnień przy obecnych cenach dałaby ok. 2,4 mld zł. Na mniej więcej taką kwotę oszacował koszt tegorocznych rekompensat resort aktywów.

Podobnie jak w roku ubiegłym, przedsiębiorstwa obrotu będą otrzymywać środki z Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny; wypłacać je ma Zarządca Rozliczeń, spółka celowa Skarbu Państwa. Za pośrednictwem platformy elektronicznej sprzedawcy będą składać u niego jednorazowe wnioski o zwrot korekt.

Reklama

Jak zwrot będzie wyglądał od strony odbiorców energii? Po złożeniu deklaracji, że kwalifikują się do programu, to przedsiębiorstwa obrotu i operatorzy systemów dystrybucyjnych mają ustalić poziom zużycia energii przez odbiorców i zakwalifikować ich do odpowiedniej wysokości rekompensaty. W wykazie nie wymieniono stawek, ale jak już pisaliśmy, będą cztery. W zależności od zużycia wyniosą one 34,08; 82,80; 190,86 i 306,75 zł. Ta ostatnia będzie dotyczyć gospodarstw, które wykorzystały w ciągu roku więcej niż 2800 kWh. Z danych URE wynika, że przeciętne zużycie w oszczędniejszych gospodarstwach domowych (grupa G11) wynosi 1773 kWh rocznie, najbardziej popularny może okazać się więc trzeci wariant (190,86 zł) o rocznym przedziale zużycia między 1200 a 2800 kWh.

Rekompensaty będą przydzielane za pośrednictwem przedsiębiorstw obrotu, czyli sprzedawców prądu, którzy mają zawartą umowę sprzedaży energii elektrycznej albo umowę kompleksową z uprawnionym odbiorcą. Wyrównanie nastąpi poprzez korektę przyszłorocznej faktury za energię, wystawionej po 15 marca 2021 r. Według wcześniejszych zapowiedzi rekompensaty mają objąć zarówno klientów państwowych grup energetycznych (PGE, Tauron, Enea, Energa), jak i prywatne spółki, m.in. Innogy.