"Cena ropy skoczyła o ponad 4 proc. do ponad 65 USD za baryłkę we wtorek wieczorem po tym, jak amerykańscy urzędnicy poinformowali, że Iran wystrzelił kilkanaście pocisków, które celowały w co najmniej dwie bazy wojskowe zajmowane przez Amerykanów w Iraku" - informuje CNN. Oznacza to, że cena za baryłkę ropy podskoczyła z 62,70 USD do 65,48 USD za baryłkę.
Jak informuje CNN, inwestorzy zwracają szczególną uwagę na wszelkie oznaki konfrontacji między Stanami Zjednoczonymi a Iranem, które zagrażają dostawom ropy na Bliskim Wschodzie. "Gwałtowny wzrost cen ropy naftowej może zaszkodzić światowej gospodarce, która już zmaga się ze słabą aktywnością wytwórczą" - czytamy.
W nocy z wtorku na środę amerykańska baza lotnicza Al Asad w pobliżu miasta Hit w środkowym Iraku oraz lotnisko wojskowe Irbilu w irackim Kurdystanie zostały ostrzelane pociskami wystrzelonymi z terytorium Iranu. Na obie bazy spadło ponad tuzin pocisków. Jak podała związana z rządem w Teheranie prywatna irańska agencja Fars, lotnictwo irańskie użyło pocisków krótkiego zasięgu Fateh-313. W ocenie amerykańskiego wywiadu wojskowego, Iran dysponuje arsenałem obejmującym ponad 2 tys. pocisków balistycznych.
Amerykańska baza lotnicza Al Asad jest wykorzystywana przez wojska USA w ramach Międzynarodowej Koalicji walczącej z Państwem Islamskim. Jest ona również miejscem stacjonowania około setki personelu wojskowego z Polski. W bazie wojskowej w Irbilu w irackim Kurdystanie, którą również ostrzelano, przebywa z kolei oprócz Amerykanów 115 żołnierzy niemieckich.
Ani amerykańskim, ani sojuszniczym żołnierzom nic nie zagraża - zapewniają władze wojskowe krajów zaangażowanych w działania koalicji. Stan liczbowy kontyngentu USA w Iraku wynosi 5 tys. żołnierzy.