Według przyjętego we wtorek przez rząd rozporządzenia od 2020 r. minimalne wynagrodzenie za pracę będzie wynosiło 2600 zł, czyli będzie o 350 zł (15,6 proc.) niż obecnie. Na sobotniej konwencji PiS zapowiedziano też, że pensja minimalna wzrośnie do końca 2020 r. do 3000 zł, a do końca 2023 r. do 4000 zł.
Paweł Kukiz zapytany w środę w Radiu Plus, czy dobre są te plany PiS w sprawie płacy minimalnej, odpowiedział, że bardzo chce, żeby ludzie mieli jak najwięcej pieniędzy. - Tylko różnię się tym od socjalistów z PiS, że uważam, iż ludziom nie należy zabierać pieniędzy. Należy zostawić im pieniądze w kieszeniach - to jest podstawowa sprawa - dodał.
Kukiz ocenił, że w tak krótkim czasie podwyższenie pensji minimalnej to "naprawdę radykalny eksperyment przeprowadzany na żywym organizmie". - Nikt nie mówi, czy np. ZUS nie będzie wynosił 3,5 tys. albo ile będzie kosztował chleb i mleko - mówił lider ruchu Kukiz'15.
Jego zdaniem trzeba "po prostu obniżyć opodatkowanie". - Pierwsza sprawa to jest nie zabierać pieniędzy ludziom - to jest rzecz zasadnicza, a nie centralnie sterować, centralnie nadawać czy centralnie decydować - powiedział.
- Jak słucham, gdy prezes Kaczyński w grudniu 2018 r. zwraca się do przedsiębiorców, że: "jeśli nie potraficie prowadzić działalności w warunkach, jakie narzuca wam państwo, to znaczy, że się do prowadzenia tej działalności nie nadajecie", to skąd on chce, niszcząc mikroprzedsiębiorców, pozyskać pieniądze na tę pensję minimalną 2,5 tys. brutto - dodał Kukiz.