Podczas konwencji programowej w Lublinie prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawił zapowiedzi programowe m.in. podniesienia pensji minimalnej do 3000 zł na koniec 2020 r., do 4000 zł w 2023 r. Premier Mateusz Morawiecki podczas konwencji zapowiedział, że od stycznia 2020 r. płaca minimalna miałaby wynieść 2600 zł - we wtorek rząd przyjął rozporządzenie w tej kwestii.
Marszałek Senatu przekonywał w piątek w TVP Info, że rząd PiS będzie w stanie sfinansować realizację przedstawionych zapowiedzi. Mamy olbrzymie wpływy do budżetu i chcemy dzielić się nimi ze społeczeństwem. Te rozwiązania, które teraz proponujemy, są prorozwojowe. Z tego będą zadowoleni Polacy w ponad 90 proc., ale to będzie też wpływać pozytywnie na gospodarkę - powiedział.
Pytany o opinie ekspertów, że przedsiębiorcy i mniejsze firmy mogą tego nie wytrzymać, co może finalnie doprowadzić do zwiększenia bezrobocia oraz szarej strefy, Karczewski powiedział, że "to jest straszenie Polaków". Nie słuchajcie państwo tego. Wszyscy chwalą nasz program, w tym poważni przedsiębiorcy - stwierdził.
Według marszałka Senatu PiS robi wiele, by zrównoważyć sytuację także mniejszych przedsiębiorców, m.in. "wprowadzając niższy ZUS i CIT".
Marszałka Senatu proszono też o komentarz do wypowiedzi przewodniczącej Rady Dialogu Społecznego Doroty Gardias dla TOK FM, że przy podniesieniu tak bardzo płacy minimalnej "chleb będzie kosztował 10 złotych, a ta płaca minimalna, która będzie taka duża – na potrzeby wyborów – sprawi, że prąd podniosą, że będzie podwyżka innych cen". Wyraziła też szereg innych obaw, m.in., że nastąpią zwolnienia i powrót tzw. umów "śmieciowych".
Według Karczewskiego te wypowiedzi wynikają z tego, że Gardias "zaangażowała się politycznie nie po tej stronie, po której jest PiS. W latach 90. były podobne podwyżki płac. I co, był wtedy armagedon? Nie straszmy ludzi. Będziemy mieć jeszcze lepszy wzrost gospodarczy - powiedział marszałek Senatu.