Jak wynika z najnowszego wydania "Tygodnika gospodarczego PIE", 30 proc. Europejczyków uważa, że rosnące koszty żywności, mieszkań czy paliw są ich największym problem.
Powołując się na badania Eurobarometru, czyli cyklicznych sondaży opinii zleconych przez Parlament Europejski, podano, że zacznie mniej mieszkańców Europy (17 proc.) martwi się zdrowiem i zabezpieczeniem społecznym, 16 proc. - zarobkami, a np. jedynie 10 proc. - zmianami klimatu, bezrobociem i systemem edukacji. Jeszcze mniej, 6 proc. - zaniepokojone jest przestępczością czy migracjami, a jedynie 3 proc. - terroryzmem.
W maju 2019 roku wobec maja 2018 najwyższy wzrost cen żywności zanotowano w Rumunii (o prawie 7 proc.), Bułgarii (o prawie 6 proc.) oraz Polsce (ponad 5 proc.). Inna sytuacja jest w krajach Europy Zachodniej, gdzie średni wzrost nie przekroczył 3 proc., a w niektórych krajach zanotowano nawet spadki. Generalnie - jak czytamy w analizie PIE - "całej Unii ceny żywności podniosły się średnio o niecałe 2 proc".
Za ogólny wzrost cen żywności w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce, odpowiedzialny był przede wszystkim wzrost cen warzyw. W maju 2019 r., w porównaniu z majem 2018 r., warzywa w Polsce były droższe o prawie 23 proc. O ponad 6 proc. zdrożało pieczywo i wyroby zbożowe oraz mięso. Na podobnym poziomie utrzymały się ceny mleka, serów i jajek oraz wody mineralnej, napojów, soków owocowych i warzywnych, natomiast o prawie 4 proc. zdrożały ryby i owoce morza.
Według analityków PIE, jednym z głównych powodów wzrostu cen żywności, w tym przede wszystkim warzyw, była wiosenna susza, która z różnym natężeniem dotknęła różne regiony Europy. Innym czynnikiem potęgującym drożyznę - jak czytamy w opracowaniu - był również wzrost wynagrodzeń, a co za tym idzie wzrost siły nabywczej polskich gospodarstw domowych. Dodatkowo na wzrost cen żywności w Polsce "wpływa kumulacja wzrostu cen energii oraz trudności ze znalezieniem pracowników.
Jednocześnie - jak wskazują eksperci PIE - nawet mimo ostatnich skokowych wzrostów ceny warzyw i innych produktów żywnościowych w Europie Środkowo- Wschodniej, w tym w Polsce, nadal są niższe niż w Europie Zachodniej. W 2018 r. wydatki gospodarstw domowych na konsumpcję stanowiły 57,4 proc. unijnych, poziom cen żywności stanowił prawie 68 proc. cen unijnych, a ceny owoców, warzyw i ziemniaków – prawie 69 proc. "Nawet biorąc pod uwagę ostatnie podwyżki, poziom cen artykułów żywnościowych ogółem (ale także ich poszczególnych rodzajów) jest w Polsce nadal niższy niż średnio w UE" - czytamy w publikacji.
Autorzy publikacji zwracają również uwagę na rosnące ceny nieruchomości. W I kw. 2019 r. - jak piszą - ceny nieruchomości mieszkaniowych w Polsce wzrosły o 8,1 proc. r/r, czyli dwukrotnie szybciej niż średnia dla krajów UE-28 (4,0 proc.). Co więcej, za mieszkanie na rodzimym rynku trzeba było zapłacić o 1,9 proc. więcej względem poprzedniego kwartału, podczas gdy w UE średni wzrost cen w tym okresie wyniósł tylko 0,3 proc. Szybsze wzrosty cen zanotowano tylko na Węgrzech (11,3 proc.), w Czechach (9,4 proc.), Portugalii (9,2 proc.) i Holandii (8,2 proc.). Po niższej cenie mieszkania kupić mogli jedynie mieszkańcy Włoch (-0,8 proc.)
Jeżeli chodzi o surowce, to porównując ich ceny w czerwcu 2019 r. do kwietnia 2011 to - jak zauważają autorzy publikacji - ceny surowców energetycznych obniżyły się niemal o połowę, a surowców nieenergetycznych (łącznie z żywnością) o ponad 1/3. Jednak w pierwszym półroczu 2019 roku dało się zaobserwować na świecie wzrost cen ropy (o 11 proc. w ujęciu r/r), rudy żelaza (o 58 proc.), zboża (średnio 8 proc.) czy mięsa (najbardziej podrożała wieprzowina – o 54 proc. do maja, oraz wołowina – o 11 proc.).
Autorzy raportu zauważą też, że na postrzeganie skali podwyżek wpływ mają czynniki subiektywne takie jak np. zarobki czy wiek. Zauważają również, że informacje o drożejących dobrach częściej pojawiają się w mediach, wzmacniając przekonanie społeczeństwa o powszechnej drożyźnie.
W zależności od tego w jaki sposób ludzie odczuwają lęk, bezpieczeństwo czy jak rozumieją otaczający ich świat, inaczej wygalają ich postawy jako konsumentów czy uczestników rynku pracy. Z kolei te zachowania wpływają na produkcję, inflację czy zatrudnienie – komentuje Paweł Śliwowski, analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego.