Skoro zostaną zmuszone do naliczania o wiele mniejszych opłat, to w takim razie szybko będą przekazywały niespłacone pożyczki do firm windykacyjnych. Te z kolei podniosą stawki, a zyskiem podzielą się z pożyczkodawcami. Taki model działania potwierdził nam jeden z dużych graczy. A inni przyznają, że nie wykluczają takiego scenariusza.
Zgodnie z orzecznictwem sądów windykatorzy nie mogą naliczać dodatkowych wysokich opłat i np. 20 zł za wysłanie listu przypominającego o długu to za dużo. Ale mało kto z nękanych obywateli idzie do sądu. Większość płaci.