Kraje członkowskie w poniedziałek ostatecznie zatwierdziły nowelizację dyrektywy gazowej, która dotyczy gazociągu Nord Stream 2. Zakłada ona, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE będą podlegały przepisom trzeciego pakietu energetycznego.
Krasnodębski wskazuje, że założenia dyrektywy gazowej mówią o tym, że postanowienia tzw. trzeciego pakietu energetycznego będą się odnosiły również do podmorskich instalacji gazowych.
- No ale w przypadku Nord Stream 2 te zapisy ograniczają tę stosowalność prawa unijnego do wód terytorialnych ostatniego państwa - państwa, w którym jest ten punkt kontaktowy tego gazociągu, który dostarcza gaz. To oznacza, że w gruncie rzeczy te przepisy będą się one odnosiły tylko do niemieckich wód terytorialnych – wyjaśnił.
Zwrócił też uwagę, że Nord Stream 2 miał przebiegać przez wody terytorialne Danii, ale zapisy dyrektywy w zasadzie wyłączyły możliwość udziału Danii w negocjacjach ze stroną rosyjską.
Jak wskazuje, jeżeli porównać pierwotne stanowisko PE, a także Komisji Europejskiej - a Parlament zaostrzył stanowisko KE - z tym, co ostatecznie uchwalono, to nastąpiło "daleko idące złagodzenie propozycji rewizji dyrektywy". - Tak, żeby ona była do zaakceptowania przez największe państwo Unii, czyli Niemcy - podkreślił.
Krasnodębski zwrócił też uwagę, że regulacje zakładają możliwość derogacji dla istniejących instalacji, przy czym – jak podkreślił - nie do końca jasna jest definicja tego, co można uznać za te istniejące. - Być może Nord Stream 2 powstanie do tego czasu, kiedy dyrektywa zostanie wdrożona, a wówczas o derogacji decyduje państwo, do którego dochodzi ten gazociąg – powiedział. Wskazała jednocześnie, że rola KE w kwestii udzielania derogacji została osłabiona.
- Myśmy chcieli, żeby to Komisja ostatecznie decydowała o tej derogacji, nie państwo członkowskie – powiedział parlamentarzysta.
Europoseł wskazuje, że dużo zależeć będzie od tego, jak KE będzie podchodziła do tej dyrektywy; jak również wiele będzie też zależeć od rządu niemieckiego, od tego, jak rząd niemiecki będzie implementował dyrektywę.
- Niebezpieczeństwo jest takie, że cały gazociąg, aż do wód terytorialnych Niemiec, będzie nadal w rękach Gazpromu – wyjaśnił dodając, że jednocześnie mogłaby zostać powołana spółka zarządzająca tylko odcinkiem gazociągu na wodach terytorialnych Niemiec. - To może być też spółka kontrolowana przez kapitał rosyjski – zaznaczył.
Taki scenariusz, jego zdaniem, byłby sprzeczny z celami unii energetycznej i wartościami Unii Europejskiej.
- Chciałbym się mylić, być może tak nie będzie, ale obawa sprawiła, że nie mogłam zagłosować i rekomendowałem członkom mojej grupy, żeby nie głosowali za tą dyrektywą w tym kształcie - wskazał.
Projekt nowelizacji przewiduje, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE będą podlegały przepisom restrykcyjnego trzeciego pakietu energetycznego. W przypadku odcinka Nord Stream 2, który będzie przebiegał również poza wodami terytorialnymi Niemiec, warunki prawne jego funkcjonowania będą musiały zostać wynegocjowane przez Berlin i Moskwę. Część dyplomatów, w tym z Polski, podkreśla jednak, że wynik tych negocjacji będzie musiał opierać się na unijnym prawie, nad czym czuwać będzie Komisja Europejska. To właśnie na takich zapisach zależało państwom, które były sceptyczne wobec Nord Stream 2.
Rola KE w procesie negocjacji została wzmocniona i jeśli efekty rozmów krajów nie będą - zdaniem Komisji - zgodne z unijnym prawem, to będzie ona mogła odmówić zatwierdzenia umowy i przejąć rokowania.
Zgodnie z obecnym planem łączący Rosję z Niemcami przez Morze Bałtyckie Nord Stream 2 ma być gotowy pod koniec 2019 roku, jednak wiele wskazuje na to, że jego budowa może się opóźnić. Problemem dla Rosjan jest brak zgody na budowę ze strony Danii, co może spowodować konieczność położenia rurociągu na częściowo alternatywnej trasie. To może z kolei oznaczać co najmniej rok opóźnienia.
Partnerami rosyjskiego Gazpromu w budowie Nord Stream 2 jest pięć zachodnich firm energetycznych: austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper, francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.