"W Wielkiej Brytanii radiowozy sponsorowane przez prywatne firmy zaczęły się pojawiać jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku, kiedy Home Office (resort spraw wewnętrznych) wprowadził nowe przepisy, pozwalające wydziałom policji na uzyskiwanie do 1 proc. rocznego budżetu ze sponsoringu", konkretny przykład podaje Michael J. Sandel, amerykański filozof prawa i autor książki "Czego nie można kupić za pieniądze?". Przywołuje przy tym wypowiedź jednego z funkcjonariuszy: "Do niedawna to był teren zakazany. Teraz wszystko jest do wzięcia".
Jednym z reklamodawców, który zdecydował się na taką współpracę, był dom towarowy Harrods. Podarował policji samochód do zadań specjalnych, na którym znalazł się napis: "Ten radiowóz jest sponsorowany przez Harrods". Oczywiście, wypisany tak charakterystyczną dla firmy czcionką.
Z czasem reklamy na policyjnych samochodach przyjęły się także w USA. Skorzystała z nich np. miejscowa sieć sklepów spożywczych Donelan’s Supermarkets. Duże nalepki z nazwą firmy znalazły się m.in. na zderzaku, bagażniku i obu tylnych błotnikach. Można je było w 2006 roku oglądać w Littleton w stanie Massachusetts. "W zamian za reklamę sklep płacił miastu 12 tys. dol. rocznie, co pokrywało koszt leasingu jednego auta", wylicza Michael J. Sandel.
Moda przyjdzie także do Polski? W ogóle jest to u nas możliwe? – dopytuję w Komendzie Głównej Policji. Mariusz Ciarka, rzecznik KGP kręci głową i tłumaczy: - Należy zwrócić uwagę na jednolitość oznakowania radiowozów z punktu widzenia wizerunku formacji i odbioru społecznego (łatwej identyfikacji samochodu jako policyjnego). Chodzi o uniknięcie chaosu i dezinformacji społeczeństwa.
Powołuje się przy tym na rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 31 grudnia 2002 r. o oznakowaniu pojazdów policji i zapisy ustawy o policji z 6 kwietnia 1990 r.
- Koszty związane z funkcjonowaniem policji (obejmujące m.in. zakupy pojazdów) pokrywane są z budżetu państwa. W pokrywaniu wydatków inwestycyjnych uczestniczyć mogą jednostki samorządu terytorialnego, państwowe jednostki organizacyjne, stowarzyszenia, fundacje, banki oraz instytucje ubezpieczeniowe – ucina dalsze pytania.
"Sklep żelazny uwłacza godności i autorytetowi policji"
Polska policja nie jest pod tym względem jedynym wyjątkiem. Próby wprowadzenia obrandowanych radiowozów nie udały się np. w Karolinie Północnej.
Goverment Acqusitions – to ona stała za pomysłem i dysponowała samochodami – najpierw chciała podpisywać umowy z miastami, a potem sprzedawać powierzchnię reklamową na autach. Zarówno firmom o zasięgu lokalnym, jak i międzynarodowym korporacjom. "Na swojej stronie pomysł zilustrowała zdjęciem radiowozu ze złotymi łukami McDonald’s na masce", opisuje konkretny przykład autor książki "Czego nie można kupić za pieniądze?".
"Firma brała pod uwagę jako potencjalnych reklamodawców banki, telewizje kablowe, dilerów samochodowych, firmy ochroniarskie oraz stacje radiowe i telewizyjne".
Zdania były podzielone. O ile jedni twierdzili, że to "niewielka cena za samochody, które normalnie kosztowałyby 23 tys. dol. każdy", poza tym "lepiej, żeby społeczeństwu służyły radiowozy oklejone reklamami niż żadne", o tyle inni wskazywali, że rodzi to ryzyko faworyzowania sponsorów. A jeszcze inni mówili wprost, że "wydział sponsorowany przez McDonald’s, Dunkin’Donuts albo miejscowy sklep żelazny uwłacza godności i autorytetowi policji".
Pojawiały się także głosy, że nie powinno być w ogóle mowy o finansowaniu najbardziej podstawowych służb. "Są rzeczy tak zasadnicze dla organizacji i funkcjonowania społeczeństwa, tak nierozerwalnie związane z jego godnością, że od dawna powierzano je tylko ludziom opłacanym i wyposażanym przez nas wszystkich, wspólnie, w interesie naszego wspólnego dobra" – pisał też swego czasu felietonista Leonard Pitts Jr. "Ochrona porządku publicznego należy do tych funkcji. A przynajmniej do niedawna tak było".