Agencje ratingowe, które przyznają oceny wiarygodności kredytowej, od dłuższego czasu wskazują, że możliwy konflikt na linii Warszawa-Bruksela, może pogorszyć nasz wizerunek wśród inwestorów. Potencjalne negatywne skutki niepewności politycznej wywołanej konfliktem z UE są obecnie łagodzone przez silne fundamenty Polski, w tym silny popyt zewnętrzny, fundusze UE i poprawiającą się sytuację na rynku pracy - mówi DGP Dietmar Hornung, dyrektor zarządzający Moody's.

Reklama

Jego zdaniem konflikt z UE, gdyby prowadził do pogorszenia krajowych ram politycznych i pogorszenia zaufania inwestorów, mógłby się negatywnie odbić na naszej wiarygodności kredytowej, czyli ratingu

Dzisiaj w Moody's - jednej z trzech największych agencji ratingowych na świecie - mamy rating długoterminowy na poziomie „A2”, co plasuje go dosyć wysoko na skali ocen i wskazuje na niewielkie ryzyko inwestycyjne w Polsce. W maju agencje zdecydowała się podnieść nam perspektywę ratingu do stabilnej z negatywnej, co zmniejszyło ryzyko, że pogorszy się nasza ocena. Jednak jeszcze w lipcu analitycy Moody's w specjalnym raporcie wskazywali, że Polska stała się mniej przewidywalna po wyborach z października 2015 r.

Nieporozumienia między nowym rządem a Trybunałem Konstytucyjnym przykuły uwagę UE na początku 2016 r., gdy otwarto wstępną ocenę praworządności. Jednocześnie, rząd w przeważającym stopniu odrzucił krytycyzm i zignorował wytyczne KE przy wielu okazjach. Może to prowadzić do uruchomienia art. 7 traktatu UE przez KE, jednak wygląda to na mało prawdopodobne - pisali wówczas eksperci agencji.

Dzisiaj jednak uruchomienie art. 7 przez Brukselę stało się faktem. Komisja Europejska dała też Polsce 3 miesiące na wprowadzenie do systemu prawnego zaleceń, które zdaniem Brukseli mają przywrócić w Polsce praworządność. Jednocześnie KE skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE sprawę przeciw Polsce w związku z ustawą o sądach powszechnych. Decyzję Brukseli popierają Niemcy, z kolei Węgry zapowiedziały, że zawetują próbę wprowadzenia sankcji.

Opozycja uważa, że decyzja Brukseli to efekt twardej postawy piS, które reformuje sądy, łamią jednocześnie konstytucję. Część polityków PiS uważa za to, że Bruksela próbuje zmusić Polskę do przyjęcia uchodźców.

Reklama