W 2016 r. polskie bezpośrednie inwestycje zagraniczne wyniosły niemal 32 mld zł. Taka była różnica między sumą przeznaczoną przez zarejestrowane w kraju firmy na zakup udziałów w przedsiębiorstwach w innych krajach, zasilenie ich w kapitał przez reinwestycję zysków czy różnego rodzaju pożyczki i kwotą, którą nasze przedsiębiorstwa ściągnęły do kraju. W porównaniu z poprzednim rokiem nasze bezpośrednie inwestycje zagraniczne wzrosły o 13 mld zł.

Reklama
Nie znaczy to jednak, że rzeczywiście więcej wydaliśmy na ekspansję. Różnicę między 2016 i 2015 r. w dużym stopniu tłumaczą zmiany organizacyjne, jakie zaszły w ramach krajowych grup kapitałowych inwestujących poza Polską. W ich efekcie w ostatnim kwartale zeszłego roku kwota 15 mld zł, klasyfikowana dotychczas jako inwestycje portfelowe, zyskała status bezpośrednich inwestycji zagranicznych.
Zdecydowana większość nakładów przypada na Europę - najwięcej kapitału popłynęło do Luksemburga, gdzie na koniec 2016 r. mieliśmy ulokowane 44,2 mld zł. To ponad jedna trzecia wszystkich zagranicznych aktywów krajowych firm. Na popularności stracił w zeszłym roku Cypr, z którego wycofaliśmy 6,4 mld zł. Nadal jednak na śródziemnomorskiej wyspie mamy zainwestowane 15 mld zł.
Struktury tworzone przez polskie firmy w tych państwach mogą mieć związek z optymalizacją podatkową. Ich popularność maleje, bo tego typu transakcjom przeprowadzanym w ramach grup kapitałowych bardzo uważnie przyglądają się służby podatkowe. To sprawia, że ich tworzenie staje się trudniejsze - mówi Sebastian Szaudel, dyrektor departamentu bankowości korporacyjnej w HSBC Bank Polska.
Popularnym kierunkiem dla krajowego kapitału była w zeszłym roku Szwecja. W tym wypadku chodzi jednak o rozliczenia związane z emisjami obligacji, które na rynku europejskim przeprowadzają zarejestrowane w tym kraju podmioty należące do polskich firm (np. do PKN Orlen czy PKO BP). Dość niespodziewanie trzecim wybieranym kierunkiem inwestycji były Węgry. Można przypuszczać, że ulokowane tam niemal 4 mld zł w większości zainwestowały polskie jednostki dużych motoryzacyjnych koncernów, ale wśród inwestorów nad Balatonem znajdziemy także Alumetal.
Producent stopów odlewniczych z aluminium, o rocznych przychodach rzędu 1 mld zł, w położonym przy granicy ze Słowacją Komarom postawił w zeszłym roku fabrykę. Wartość inwestycji wyniosła około 30 mln euro. Alumetal wszedł na nowy rynek, żeby w ten sposób skrócić dystans do swoich klientów - niemal 90 proc. produkcji firmy odbiera przemysł motoryzacyjny. Z tych samych powodów Boryszew, produkujący części i podzespoły do samochodów przede wszystkim na potrzeby Volkswagena, otworzył przed dwoma laty fabrykę w Meksyku i w zeszłym roku w dalszym ciągu w nią inwestował.
Pierwszym etapem ekspansji poza Polskę jest handel z zagranicą bez tworzenia lokalnych struktur. W kolejnym krajowe firmy z reguły otwierają swoje przedstawicielstwa handlowe. Z tymi dwoma formami obecności na rynkach zagranicznych przedsiębiorcy radzą sobie bardzo dobrze, także po za Europą. Coraz śmielej przechodzą do fazy trzeciej, w której stawiają za granicą fabryki. Podążanie za swoimi klientami jest jedną z często powtarzających się motywacji tego rodzaju inwestycji. Relatywnie rzadziej krajowe firmy decydują się na przejęcia zagranicznych konkurentów, czyli ostatni i obarczony największym ryzykiem etap zdobywania rynków zagranicznych - mówi Szaudel.
Choć nasze zeszłoroczne inwestycje w Meksyku wyniosły tylko 19,3 mln zł, to jak wynika z danych NBP, był to jeden z popularniejszych pozaeuropejskich kierunków przepływu kapitału. Najwięcej, bo niemal 900 mln zł, wysłaliśmy Chile, co związane jest z kontynuacją inwestycji KGHM w tamtejszą kopalnię miedzi Sierra Gorda.
Można przypuszczać, że w przypadku 334 mln zł pożyczonych na Bahamach chodzi o kwestie podatkowe, ale za 90 mln zł zainwestowane w Zjednoczonych Emiratach Arabskich krajowi przedsiębiorcy powiększyli nieco twardsze aktywa w tym kraju. W zeszłym roku pierwszy swój sklep w tym kraju otworzyło odzieżowe LPP.
Do 34,3 mln zł zwiększyliśmy inwestycje w Chinach. Na przykład firmę handlową w tym kraju zarejestrowała notowana na giełdzie spółka Rawlplug, specjalizująca się w produkcji mocowań wykorzystywanych w wielu gałęziach przemysłu.
O 10 mln zł mniejsza kwota trafiła w zeszłym roku do Tajlandii. Tutaj od dwóch lat swoją fabrykę rękawic ochronnych z lateksu ma krakowski Mercator. Ale też nie na wszystkich pozaeuropejskich kierunkach zagranicznej ekspansji, generalnie zyskujących na popularności wśród krajowych przedsiębiorców, utrzymaliśmy tempo. Na przykład 85 mln zł wycofaliśmy ze Stanów Zjednoczonych.