Komisja Europejska przedstawiła propozycje w tej sprawie w lutym. Dzięki temu, że KE ma mieć wgląd w międzyrządowe umowy energetyczne (IGA - od ang. intergovernmental agreement) jeszcze przed ich zawarciem, mają z nich być wyeliminowane sprzeczne z prawem UE klauzule. Na tych przepisach szczególnie zależało Polsce, bo dotychczasowe podejście przewidujące przeglądania umów dopiero po ich podpisaniu nie sprawdziło się. Było to wykorzystywane przez Rosję, która narzucała słabszym partnerom swoje warunki.
Pomysł, by zwiększyć kompetencje Komisji Europejskiej, nie budził entuzjazmu wśród wielu państw członkowskich. Do środowego spotkania ambasadorów państw UE w tej sprawie w Radzie UE była mniejszość blokująca, która uniemożliwiała pójście do przodu z pracami nad przepisami. Sceptyczni byli m.in. Niemcy, Francuzi, Włosi, Grecy, Węgrzy, Cypryjczycy, czy Słoweńcy. Mniejszość blokującą udało się rozbić - powiedziało w czwartek PAP źródło zbliżone do Rady. To zasługa próbującej znaleźć kompromis holenderskiej prezydencji.
Obserwujący negocjacje dyplomaci, z którymi rozmawiała PAP, byli wręcz zaskoczeni, że udało się przekonać Niemców do propozycji KE. Belin chciał bowiem, by umowy międzyrządowe były badane po zawarciu i dopiero, gdyby zostały zakwestionowane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości, traciłyby moc. Taki proces trwałby jednak latami.
Ostatecznie porozumienie przewiduje, że wgląd do umów międzyrządowych i możliwość ich blokowania przez KE będzie ograniczona do porozumień gazowych, które obecnie stanowią kluczowy problem w relacjach z zewnętrznymi dostawami. Propozycja KE przewidywała wgląd ex-ante w umowy energetyczne, czyli obejmowała np. porozumienia dotyczące dostaw ropy, czy elektryczności (obecnie KE może to robić ex-post). Drugim ustępstwem w stosunku do projektu z lutego jest rezygnacja z obowiązku badania niewiążących prawnie porozumień międzypaństwowych, takich jak memoranda. Chodzi o dokumenty o politycznym znaczeniu, bez wiążących prawnie elementów - podkreślił rozmówca PAP.
W trakcie prac doprecyzowano, jakie porozumienia będą mogły być oceniane przez KE, dzięki czemu zyska ona możliwość badania pod kątem zgodności z prawem UE umów, które są wiążące nie tylko w całości, ale też w części, niezależnie od tego, jak formalnie są one nazwane. Propozycja przewiduje, że zgłaszane miałby być umowy międzyrządowe dotyczące zakupu, handlu, sprzedaży, przechowywania, czy dostawy gazu w lub do jednego z państw UE, a także porozumienia dotyczące infrastruktury.
Zdaniem europosła PiS, sprawozdawcy Parlamentu Europejskiego w tej sprawie Zdzisława Krasnodębskiego PE będzie chciał zaostrzyć te propozycje w swoim stanowisku i późniejszych negocjacjach z państwami członkowskimi.
Jeśli chodzi o sprawę zawężenia tych przepisów do gazu, to jest to do rozważenia, bo gaz jest tym zasobem energetycznym, który wzbudza największe kontrowersje - powiedział PAP polityk. Jego zdaniem niepokojący byłby natomiast brak wglądu KE do niewiążących porozumień. Stanowisko parlamentu będzie w tej sprawie ostrzejsze - przewiduje Krasnodębski.
Przyjęte na poziomie ambasadorów stanowisko państw członkowskich ma zostać jeszcze potwierdzone w czerwcu przez ministrów. Nie będzie to tylko formalność, bo kompromisu nie poprało kilka krajów (w tym delegacja polska, która nie miała do tego mandatu negocjacyjnego). Sprzeciw utrzymali będący od początku bardzo sceptyczni wobec pomysłów KE Węgrzy, ale też kilka innych krajów.
Gdy państwa członkowskie i Parlament Europejski ustalą swoje stanowiska (PE ma to zrobić jesienią) zaczną się negocjacje nad ostatecznym kształtem przepisów.