Odwieszenie pogotowia strajkowego nie oznacza, że od razu zaczną się strajki – uspokaja Bogusław Hutek, przewodniczący Solidarności w należącej do Kompanii Węglowej kopalni Piast w Bieruniu. Związkowcy mają już co prawda plany dotyczące protestów, ale na razie zdradzić ich nie chcą. Wiadomo tylko, że pierwsza manifestacja odbędzie się w kopalni Brzeszcze w poniedziałek 5 października o godzinie 14. – Tam się wszystko zaczęło, to była pierwsza kopalnia, która zastrajkowała na początku roku. Potem przystąpiły do protestów inne zakłady, co doprowadziło w efekcie do podpisania styczniowego porozumienia z rządem. Stąd wybór Brzeszcz – wyjaśnia szef Solidarności w Piaście. Ani on, ani żaden inny przedstawiciel górniczych związków nie chce jednak zdradzić, gdzie odbędą się kolejne akcje. Wiadomo tylko, że jeszcze przed wyborami można się spodziewać górników w Warszawie.
O konkretnych działaniach podejmowanych przez związki ma po pierwszej manifestacji poinformować przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz. Jasny jest cel: mają pokazać i uświadomić wszystkim, że rząd oszukał nie tylko górników, ale cały Śląsk. – Na pewno nie damy się sprowokować do strajków. Wiemy doskonale, jaka jest sytuacja – zapewnia w rozmowie z DGP Bogusław Hutek. Nie oznacza to jednak, że tego typu protestów na pewno w kopalniach nie będzie. – Bo jeśli zabraknie pieniędzy na wypłaty, to nawet nie związki, ale ludzie oddolnie, sami zaprotestują. I może być tak samo, jak było w styczniu tego roku – wyjaśnia związkowiec.
O tym, że Kompania Węglowa nie ma wszystkich potrzebnych na październikowe wynagrodzenia funduszy, już na Śląsku robi się głośno. Jak informują związkowcy, w kasie brakuje wciąż ok. 150 mln zł na ten cel, a termin wypłaty to już 10 października.
Reklama
Są pewne kłopoty z płynnością – przyznaje prezes KW Krzysztof Sędzikowski – jednak myślę, że uda się zebrać pieniądze potrzebne na wypłaty – uspokaja.
Jeśli rząd dotrzymałby słowa i we wrześniu powstałaby Nowa Kompania Węglowa (NKW), nie byłoby tego problemu. Teraz jest – mówi Hutek, ale nie chce oceniać szans na to, że pieniądze na październikowe pensje dla górników znajdą się na czas. – Testem będzie 10 października – dodaje związkowy lider. W jego opinii wkrótce ruszyć się mogą także górnicy z kopalń należących do innych koncernów. – Tak może się zdarzyć już za chwilę w zakładach Katowickiego Holdingu Węglowego, bo w nim sytuacja jest bardzo trudna. Jastrzębska Spółka Węglowa podpisała wprawdzie porozumienie, ale i tam cały czas wrze – opisuje nastroje panujące wśród załóg.
Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu Ministerstwo Skarbu Państwa ogłosiło, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom spółka zwana roboczo NKW, która docelowo miała się nazywać Polska Grupa Górnicza, nie powstanie w wyznaczonym wrześniowym terminie. W poniedziałek zebrał się więc sztab strajkowy na Śląsku i zdecydował o odwieszeniu akcji protestacyjnej i gotowości strajkowej.
Zasadniczy problem polega na tym, że opracowany przez MSP plan struktury stworzenia NKW polegał na udziale w projekcie trzech akcjonariuszy: Węglokoksu, Funduszu Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw (zarządzanego przez Polskie Inwestycje Rozwojowe) oraz Towarzystwa Finansowego Silesia. Są to jednak wszystko podmioty państwowe i w tej sytuacji Komisja Europejska zasygnalizowała, że istnieje wysokie ryzyko wszczęcia postępowania przeciwko Polsce za stosowanie niedozwolonej pomocy publicznej.
Rząd zdecydował się więc wstrzymać z realizacją planu i poszukać innego, mniej kontrowersyjnego rozwiązania, którego KE by nie zakwestionowała.
Obecnie więc, jak informuje RMF, zarząd Kompanii Węglowej chce zapewnić spółce finansowanie pomostowe – m.in. przez wydłużenie porozumienia standstill z bankami, by dać więcej czasu na powstanie nowego podmiotu. Spółka miałaby wciąż normalnie funkcjonować i obsługiwać bieżące zobowiązania.
Jeszcze w 2012 r. Kompania Węglowa mogła się pochwalić zyskiem przekraczającym 170 mln zł. Później była jednak już tylko równia pochyła: 2013 r. zamknęła z prawie 700 mln zł straty, a w zeszłym strata przekroczyła 2,4 mld zł. Ten rok również nie wróży dobrze – strata po pierwszym półroczu wyniosła ok. 750 mln zł.