Czy pomysł przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka dotyczący kredytów we frankach jest do zaakceptowania?
Banki i ich klienci, a nie rząd czy ministerstwo, będą akceptowali ten pomysł. Zaprezentowany schemat restrukturyzacji kredytów, który miałby funkcjonować w indywidualnych przypadkach, wpisuje się w zadeklarowane przez nas prace dostosowująca prawo podatkowe tak, by pozostało ono neutralne dla klientów i banków decydujących się na zmianę zapisów umownych kredytów mieszkaniowych. Jednak jeśli miałoby to być rozwiązanie systemowe, z którego korzystałaby duża część klientów w jednym momencie, to wymaga ono jeszcze doprecyzowania.

CZYTAJ TAKŻE: KNF ma pomysł na ratunek dla frankowiczów. Co na to banki?>>>

W pomyśle KNF nie chodzi o to, by przewalutowanie wszystkich kredytów odbyło się w tym samym momencie. To miałby być proces.
Reklama
Indywidualna restrukturyzacja według podobnego schematu będzie wspierana poprzez zmianę w rozporządzeniach w sprawie podatku PIT i CIT.
Ile czasu zabierze praca nad zmianą rozporządzeń?
Zrobimy to w ciągu miesiąca z wykorzystaniem przyśpieszonej procedury uzgodnień, przy czym zważywszy na cykl płacenia PIT, dzień wejścia w życie rozporządzenia nie jest tak ważny.
Inaczej dla banków, dla których jego brak to czynnik ryzyka.
To jedna sprawa. Inna to kwestia ujemnych stóp procentowych i związanych z tym efektów podatkowych. Nawet w waszej ankiecie w pytaniu o stosowanie ujemnych stóp często pojawiała się odpowiedź: „Na razie nie, ale jeżeli sektor wypracuje wspólne rozwiązanie zaakceptowane przez regulatorów, to tak”. W tej kwestii dostrzegam istotną rolę do spełnienia, zarówno przez nas, jak i KNF, bo schemat rozwiązań, zarówno podatkowych, jak i regulacyjnych, powinien zostać zaprezentowany jak najszybciej.
Pomysł szefa KNF był konsultowany z ministerstwem?
Był sygnalizowany przed ubiegłotygodniowym posiedzeniem sejmowej komisji finansów publicznych, więc nie byliśmy zaskoczeni. Ale o konsultacjach trudno mówić. Cały czas pozostają do wyjaśnienia szczegóły propozycji.
Jakie?
Jedna to kwestia księgowania strat banków zgodnie z MSR 39: czyli, czy można rozłożyć ją na dłuższy czas, czy powinno to nastąpić jednorazowo. Jest też problem wymiany walutowej. Jeśli mielibyśmy do czynienia z jednorazowym przewalutowaniem dużej liczby kredytów we frankach, musielibyśmy przyjąć mechanizm, który zabezpieczy Polskę przed nadmiernymi wahaniami kursu walutowego, tak aby zagwarantować uczestnictwo w tej operacji NBP.
Jest też pomysł utworzenia funduszu wspomagającego osoby nieradzące sobie ze spłatą kredytu, o którym usłyszeliśmy po pana spotkaniu z prezydentem Komorowskim. Jak to ma wyglądać?
Konstruowanie mechanizmów zapewniających grupie kredytobiorców zysk w postaci np. ulgi powinno uwzględniać tylko osoby, których sytuacja finansowa jest najtrudniejsza. Dlatego to, w jaki sposób banki miałyby stworzyć fundusz restrukturyzacyjny, będzie dopiero ustalane.
Rozmawiacie na ten temat z bankami?
Oczywiście, taka komunikacja jest niezbędna i ma miejsce.
Przy przewalutowaniu kredytów we frankach na Węgrzech banki musiały oddać klientom nienależnie pobrany spread walutowy. Czy u nas też potrzebna jest interwencja państwa w tej sprawie?
Na przyszłość ta kwestia jest uregulowana przez sektor bankowy, który zobowiązał się do obniżenia spreadów.
Tymczasowo. Niektóre banki na pół roku, inne na rok.
Od czegoś trzeba zacząć. Jeśli chodzi o przeszłość, to w dużej części ten problem został rozwiązany przez ustawę antyspreadową z 2011 r. Pozostaje kwestia praktyk w sytuacjach, w których mieliśmy do czynienia ze szczególnie wysokim spreadem i dużą różnicą pomiędzy kursami oferowanymi spłacającym kredyty i pozostałym klientom. Innymi słowy, kiedy spread był niesymetryczny. Tym zagadnieniem zajmie się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, którego prezes ma pełne wsparcie rządu. Jego dowodem jest choćby zapowiedź wzmocnienia urzędu w zakresie monitoringu i bieżącej oceny regulacji rynku finansowego. Jest to też rola dla sądów, które powinny egzekwować prawa konsumentów. Chciałbym także przypomnieć, że klienci mają możliwość stosowania najlepszych spreadów, jakie znajdą na rynku.
Na przykład w kantorach internetowych. Nie ma ryzyka związanego z ich funkcjonowaniem?
Tak długo jak mówimy o podmiocie, który nie utrzymuje depozytów, a którego usługi polegają na zamianie waluty i przesłaniu pieniędzy dalej, to ryzyko dla klientów jest ograniczone.
Skoro jesteśmy przy walutach i internecie, to jakie zainteresowanie ministerstwa budzi bitcoin?
Interesujemy się tym. Co do zasady zgadzamy się z podejściem Europejskiego Urzędu ds. Nadzoru Bankowego. Mamy świadomość, że jest to instrument nieregulowany, z którym wiąże się wiele niebezpieczeństw po stronie jego użytkowników. Pozostaje też sprawa zapobiegania praniu brudnych pieniędzy czy finansowania terroryzmu. Pod tym względem obserwujemy ten rynek.
Ostatnio dwóm platformom bitcoinowym zablokowano konta bankowe w Polsce. Mieliście z tym związek?
Na tym etapie nie będę tej sprawy komentował.
Wracając do frankowiczów: wśród organizujących protesty często pojawia się postulat usunięcia z naszego prawa bankowego tytułu egzekucyjnego. Czy to wchodzi w grę?
Realizacja takiego postulatu przełożyłaby się na istotny wzrost kosztów kredytu. Albo też banki zaczęłyby wymagać innych zabezpieczeń. Dzięki BTE kredyty mieszkaniowe są w Polsce tańsze niż w innych krajach. Szwajcarzy zaciągający kredyty we frankach płacą za nie więcej niż zadłużeni w tej walucie Polacy.
Jak pan komentuje zarzuty, że jest pan łagodny wobec banków, bo długo pracował pan w banku?
One nie mają najmniejszego potwierdzenia w rzeczywistości. Minister musi dbać o konstytucję, więc rozwiązania niekonstytucyjne zdecydowanie odrzucam. Po drugie już wielokrotnie wymieniałem wiele spraw, które musimy zważyć w procesie przyjmowania określonych rozwiązań. Jeśli podatnik ma kogoś wspierać – czy to grupę zawodową, czy kredytobiorców w jakiejś walucie – musimy być pewni, że to ma sens także dla reszty społeczeństwa. I że nie zagraża stabilności – nie tylko banków czy finansów państwa, ale też stabilność obrotu gospodarczego.
Czy kwestia frankowiczów może stanowić zagrożenie dla finansów publicznych?
Przy obecnych kursach walut i stopach procentowych – nie ma żadnego ryzyka. Obciążenie budżetów domowych kosztami obsługi kredytów zarówno złotowych, jak i frankowych raczej nie powinno mocno rosnąć. Najbardziej niebezpieczna dla kredytobiorcy jest utrata pracy. Dlatego wzrost zatrudnienia, który obserwujemy w ostatnich kwartałach, jest czynnikiem decydującym w zakresie zdolności obsługi kredytów.
Jaki był deficyt finansów publicznych w 2014 r.? Czy udało się go zmniejszyć poniżej 3 proc. PKB?
Nie widzę takiej możliwości. A jest ryzyko, że to będzie więcej niż 3,3 proc. Wstępne dane z samorządów wskazują, że mimo nadwyżki, która utrzymywała się do listopada, cały rok zamknął się deficytem. Po drugie wygląda na to, że projekty PKP PLK trafią do sektora finansów publicznych, co też przełoży się na wynik 2014 r. Wiąże się to z parametrami poszczególnych projektów, których nie sposób ocenić bez pełnej wiedzy np. w obszarze ich zaawansowania. Ale już dużo wcześniej było wiadomo, że deficyt będzie większy, choćby z powodu wypłaty 3,2 mld zł klientom dwóch upadłych SKOK-ów przez BFG. Do tego dochodzi kwestia stosunkowo słabych dochodów z VAT w styczniu, bo będziemy mieli przesunięcie między styczniem a lutym. Natomiast według zasad unijnych styczniowe dochody są wliczane do wyników poprzedniego roku. Dlatego w 2014 r. z tego powodu odnotowaliśmy większy deficyt, z kolei będzie on mniejszy w 2015 r.
Komisja Europejska prognozuje tegoroczny deficyt finansów publicznych w Polsce na 2,9 proc. PKB.
To blisko 3 proc., czyli zarówno w 2015, jak i w 2016 r. swobody w wydawaniu dodatkowych pieniędzy rząd wcale nie ma.
Ale w 2016 r. wyjdziemy z procedury nadmiernego deficytu i podatki – stawki VAT – będą obniżone?
Po wyjściu z procedury, a to nastąpi w połowie 2016 r. Wtedy możemy wrócić do stawek sprzed podwyżki w 2011 r.
3 proc. deficytu to nie jest cel długookresowy. Jak będziemy dochodzić do 1 proc. deficytu?
Zgodnie z regułą wydatkową. Szacujemy, że docelowy poziom osiągniemy w 2018 r.
W minionym tygodniu w Sejmie przepadła waloryzacja progów podatkowych. To dobrze?
Waloryzacja progów czy zmiana kwoty wolnej od podatku z pominięciem zmiany innych elementów systemu podatkowego oznacza kilkunastomiliardową lukę w finansach publicznych. To niemożliwe do zaakceptowania. Nie można patrzeć na jeden element systemu podatkowego, nie zauważając, że nie ma w Polsce podatków od nieruchomości, spadkowych, oraz bez uwzględnienia, że mamy de facto podatek liniowy dla większości podatników. Kwota wolna została niedawno zwiększona, i to wielokrotnie – rzesza gorzej zarabiających rodzin z dziećmi w ogóle nie zapłaci podatku PIT.
W poniedziałek okazało się, że bank HSBC, który pomagał klientom unikać podatku od dochodów z oszczędności, miał też kilkuset takich klientów w Polsce. Czy coś robicie z tymi informacjami?
Żadnych szczegółów w tej sprawie nie mogę ujawnić. Kontrola skarbowa gromadzi i analizuje wszystkie informacje dotyczące nieujawnionych źródeł dochodu i unikania opodatkowania. Takie działania podejmowane są systematycznie. Chciałbym jednak podkreślić, że osoby, które nie deklarują swoich przychodów w sposób prawidłowy i nie odprowadzają należnych podatków, podlegają odpowiedzialności karnej skarbowej. Warto też pamiętać, że do czasu wszczęcia kontroli przez urząd podatnik ma możliwość samodzielnego złożenia korekty deklaracji podatkowej i wykazania rzeczywistych kwot przychodów, a co za tym idzie także podatków. Taka reakcja podatnika skutkuje uniknięciem dolegliwych konsekwencji wynikających z prawa karnego skarbowego.