Kryzys mocno odbił się na sytuacji dzieci w krajach OECD i UE - wynika z raportu UNICEF, w którym przebadano wpływ recesji na sytuację najmłodszych. Według autorów raportu w najbogatszych krajach w 2012 r. w ubóstwie żyło 76,5 mln dzieci, czyli o 2,6 mln więcej niż w roku 2008. Znacząco sytuacja pogorszyła się w połowie z 41 państw. U nas jest ponoć lepiej - liczba żyjących w biedzie najmłodszych Polaków zmniejszyła się z 22,4 do 14,5 proc. wszystkich obywateli poniżej 18. roku życia. Dla przykładu w Hiszpanii nastąpił wzrost z 28,2 do 36,3 proc.
Autorzy raportu, aby móc zbadać zjawisko, ocenili poziom ubóstwa na podstawie kryteriów Eurostatu. Zgodnie z nimi problem ten dotyka osoby mające miesięczne dochody poniżej 60 proc. średniego wynagrodzenia w danym kraju. Aby zbadać, jaki wpływ na zjawisko miał kryzys, badacze porównali dochody z 2012 r. z granicą ubóstwa z 2008 r. To dlatego że w większości państw dochody się zmniejszyły, więc i granica ubóstwa byłaby niższa (to dawałoby mniejszy odsetek dzieci żyjących w ubóstwie). W Polsce dochody w tym czasie rosły - w 2008 r. granica ubóstwa wynosiła 895 zł, a w 2012 r. już 1081 zł.
Pozytywne jest także to, że u nas zmniejszyła się tzw. deprywacja materialna, według której ocenia się warunki życia. Chodzi o rodziny, których nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Według Eurostatu chodzi o takie rzeczy jak m.in. zapłata czynszu, rat kredytów czy rachunków za media, zapewnienie ogrzewania w domu, regularne jedzenie czy też wyjazd na wakacje. Jeżeli rodziny nie stać na zapewnienie 4 z 9 kryteriów, to oznacza, iż uległa ona deprywacji materialnej. W Polsce liczba dzieci w takiej sytuacji się zmniejszyła: w 2008 r. było ich 1,2 mln, a w 2012 – 819 tys.
Polscy eksperci studzą optymizm płynący ze statystyk UNICEF-u. Wzrosła liczba dzieci zagrożonych skrajnym ubóstwem. A to oznacza, że recesja w Polsce uderzyła w grupę najbiedniejszych - mówi prof. Ryszard Szarfenberg z UW. Z jego wyliczeń wynika, że jeszcze w 2008 r. tak kwalifikowanych dzieci było 608 tys., a w 2013 r. już 710 tys.
Jak podkreśla Irena Topińska z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, problemem jest brak koordynacji zadań związanych z działaniami na rzecz dzieci, a pomoc jest rozproszona: czym innym zajmuje się resort zdrowia, czym innym resort polityki społecznej, a jeszcze innym obszarem Ministerstwo Edukacji.
Kolejnym kłopotem jest wzrost liczby młodych, którzy nie kontynuują nauki ani nie pracują. W Polsce ten wskaźnik - jak wnika z raportu UNICEF-u - się pogorszył. Jeszcze sześć lat temu problem dotyczył 9 proc., w 2012 - 12,2 proc. Autorzy raportu zwracają uwagę na pogorszenie wskaźnika, mimo że Polska akurat należy do nielicznej grupy państw, w których nieprzerwanie notowano wzrost gospodarczy. W górę poszło też bezrobocie w tej grupie osób. Młodzi uznają za niecelowe podejmowanie dalszej nauki, bo nie widzą dla siebie perspektyw. A ci, którzy szukają pracy, nie mogą jej znaleźć. Ich potencjał nie jest wykorzystywany - ocenia Ewa Fałkowska z UNICEF.
Bieda i ubóstwo dzieci są bardzo kosztowne dla całych gospodarek. Według prof. Marii Drozdowicz-Bieć z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych straty wynoszą nawet 5 proc. PKB. Składa się na to m.in. wzrost przestępczości, niższa wydajność pracy osób, które uzyskały gorszą edukację, mniejsze wydatki na konsumpcję. Dla UE straty można szacować na 652,4 mln euro.