Skostniały rynek energii, na którym karty rozdają najwięksi sprzedawcy, tacy jak PGE, Tauron, Energa, Enea i RWE Polska, zaczyna się ożywiać. Jesienną rundę walki o klientów indywidualnych zaczęli właśnie najmniejsi gracze. Grubym rybom klientów zaczynają podbierać Energia dla Firm i Duon. Do akcji szykuje się Polski Prąd, nowicjusz w branży. Aktywne jest także Energetyczne Centrum.
Urząd Regulacji Energetyki zachęca do zmiany sprzedawcy, ale radzi uważnie czytać umowy i pytać o wysokość kar za zerwanie kontraktów z winy klienta. Ich wysokość powinna być określona w jasny sposób - mówi Agnieszka Głośniewska, rzecznik regulatora.
Nie zawsze tak jest. Energia dla Firm oferuje pięcioletnią umowę. Konsultanci tej firmy w pierwszym roku proponują obniżkę rachunków o 20 proc., a potem ofertę na poziomie najniższej, jaką uda nam się otrzymać od konkurencji. Pozwala to zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych rocznie. Rachunek za przedwczesne zerwanie umowy może jednak przekroczyć potencjalne zyski kilkadziesiąt razy.
Jeśli do jej zerwania dojdzie z naszej winy - umowa nie wyjaśnia precyzyjnie, co to oznacza - Energia dla Firm może się domagać opłaty za każdy miesiąc do końca obowiązywania umowy w wysokości średniej opłaty z ostatnich sześciu miesięcy. W Warszawie średni rachunek za prąd bez usługi dystrybucji to ok. 80 zł. Jeśli po roku umowa zostanie rozwiązana, a firma uzna, że stało się tak z winy klienta, może się od niego domagać niemal 4 tys. zł.
Reklama
Kalkulacja kary jest bardzo precyzyjna i prosta - uważa Roman Chryczyk, dyrektor sprzedaży w Energii dla Firm, i zachęca do skorzystania z oferty. Prognozy ekspertów jednoznacznie mówią o wzroście cen w najbliższych latach. Gdy energia na rynku będzie droższa, my dalej zaoferujemy ją w stałej cenie ustalonej przy podpisaniu umowy – zachwala.
Kilkuletnie umowy z gwarancją niższej ceny niż u dotychczasowego sprzedawcy proponuje także Duon. Jeśli w trakcie trwania kontraktu firma nie przedstawi takiej oferty, klient może odejść bezkarnie. W innym przypadku zapłaci 50 zł za każdy pozostały do końca umowy miesiąc. Wysokość kary jest dla nas ekwiwalentem tego, że jako spółka bierzemy na siebie ryzyko zabezpieczenia ceny energii w dłuższym okresie, oraz tego, że gwarantujemy, iż będziemy tańsi od konkurencji - tłumaczy Krzysztof Noga, prezes Duonu.
O pierwszych klientów starać się zaczął także Polski Prąd. Spółka, której udziałowcem jest TFI Opoka, to nowy gracz na rynku. Nasze umowy nie będą miały kar umownych - zapewnia prezes Paweł Owczarski.
W obawie przed odejściem klientów promocyjne oferty proponują też najwięksi gracze na rynku. Z czerwcowej promocja RWE Polska „Tańsze gniazdko”, która również obwarowana była wysokimi karami, skorzystało prawie 160 tys. osób. To 20 proc. dotychczasowych klientów. Sprzedawca energii zaoferował trzy warianty długoterminowych umów. Zdecydowana większość wybrała najdłużej obowiązującą umowę z największym upustem - mówi Anna Warchoł, rzeczniczka RWE Polska. Chodzi o 4-proc. zniżkę od obowiązującej oferty w przypadku umowy do 31 grudnia 2016 r. (koncern zastrzega sobie jednak prawo do dowolnego podnoszenia taryfy G w trakcie trwania umowy). Jak wylicza spółka, wybór tej opcji gwarantuje oszczędności ok. 81 zł rocznie. Kara za opuszczenie RWE na 12 miesięcy przed wygaśnięciem umowy sięgnie 300 zł (25 zł miesięcznie).
Łatwe rozstanie
Od ubiegłego tygodnia obowiązują przepisy tzw. małego trójpaku. Upraszczają one zmianę sprzedawcy energii i gazu. Firmy mają od teraz obowiązek umożliwienia dotychczasowemu klientowi odejście nie później niż w terminie 21 dni od dnia poinformowania o zawarciu umowy z nowym sprzedawcą. Ustawa zobowiązuje dotychczasowego dostawcę energii do dokonania końcowego rozliczenia z odbiorcą, który skorzystał z dobrodziejstw wolnego rynku, nie później niż w okresie 42 dni od dnia dokonania tej zmiany. Dziś zmiana sprzedawcy ciągnie się miesiącami.