Prokurator Generalny USA, Eric Holder oskarża S&P, że agencja działała w układzie, by oszukać inwestorów. W pozwie zarzuca, że inwestorzy, w tym rządowe agencje straciły miliardy na inwestycje w finansowe instrumenty, którym specjalnie zaniżano ryzyko. Rządowi prawnicy twierdzą, że agencja okłamała ludzi, i fałszywie zapewniała, że oceny wiarygodności są obiektywne, niezależne i nie wpływały na nie banki inwestycyjne. Gdy tymczasem, czytamy w rządowym komunikacie, chęć pogoni za zyskiem sprawiła, że interes banków był dla S&P ważniejszy niż pieniądze inwestorów.

Reklama

Krótko mówiąc. Postępowanie agencji było skandaliczne - tłumaczy Eric Holder. Pozew jest ważnym krokiem naprzód w próbie wyjaśnienia i ukarania postępowania, które doprowadziło do największego kryzysu gospodarczego w ciągu ostatnich lat. A to nie jedyny pozew, który trafi w tej sprawie do sądu - w walce z agencją biorą udział nie tylko władze USA - pozwy składają też poszczególne stany.

Wielu inwestorów, analityków i zwykłych ludzi wierzyło, że S&P jest bezstronnym sędzią i wydaje rzetelne oceny wiarygodności. Jednak dowody, które zgromadziliśmy mówią co innego - tłumaczy pełniący obowiązki zastępcy Prokuratora Generalnego, Tony West. Nasze dochodzenie pokazało, że pogoń S&P za zyskiem, skłoniła agencję do fałszowania ocen ryzyka, oszukując w ten sposób opinię publiczną i defraudując pieniądze inwestorów. Dlatego też wierzymy, że w ten sposób firma odegrała ważną rolę w doprowadzeniu naszej gospodarki na krawędź zagłady - dodaje.

Co na to agencja? S&P opublikowała oświadczenie na swojej stronie internetowej. Zarzuty, że specjalnie zawyżaliśmy ocenę wiarygodności, nie są prawdziwe. Będziemy gorliwie bronić naszej firmy przed takimi oskarżeniami - czytamy. Firma pisze, że zawsze służyła interesom inwestorów, publikując oceny oparte na dostępnych informacjach.

Nasze ratingi oparte były na najlepszych analizach instrumentów finansowych. Niestety S&P, jak wszyscy inni analitycy, nie przewidzieli prędkości i potęgi nadchodzącego kryzysu - napisano w komunikacie, dostępnym na stronie agencji. Pomimo tego, że żałujemy, jak zadziałał nasz mechanizm ocen, to nie powód wytoczenia nam procesu i oskarżania o opinie, wystawione w dobrej wierze przez profesjonalistów - komentuje dalej firma.

Do tego S&P zarzuca Departamentowi Sprawiedliwości manipulowaniem danymi. Zdaniem firmy, instrumenty finansowe, których wiarygodność miała być sfałszowana, miały podobne oceny ryzyka u innych analityków. Pracownicy S&P oskarżają też władze o to, że publikują wyrwane z kontekstu dokumenty firmy, które wybrano pod tezę, a gdy sądy poznają całą prawdę, to okaże się, że agencja niczego zdrożnego nie zrobiła.